Pilsner z jednego z dwóch browarów na wyspie Rodos, założonego w 2003 roku przez Manolisa Papadimitriou. Piwo ma 4,9% alkloholu i zawiera poza standardowymi składnikami także bliżej niesprecyzowane lokalne zioła aromatyczne.
Barwa ciemnego złota, wpadająca w bursztynową. W pełni klarowna.
Piana o drobnych pęcherzykach, barwy złamanej bieli. Niezbyt trwała, po 3 minutach już tylko ażurowe naśnieżenie na powierzchni.
W aromacie faktycznie daje się wyczuć nuty ziołowe o skomplikowanym bukiecie, którego nie podejmuję się rozszyfrować (szałwia, mięta?). Słodowość lekko kartonowa. Goryczka obecna, odrobinę zalegająca. W posmakach lekka słodycz.
W smaku również wyraźne odcienie ziołowe. Przede wszystkim jednak piwo jest słodkawe, mocno słodowe.
Nasycenie gazem na średnim poziomie.
Butelka 500ml z ciekawą etykietą w klasycznym stylu. Rycerz Zakonu Joannitów na tle historycznej ryciny miasta Rodos. Na kapslu z kolei rycerz "w wersji konnej".
Przeciętne mocno piwo, choć te ziołowe nastroje potrafią nieco zaintrygować. Plus za nawiązanie do symboliki i tradycji na opakowaniu. Ponieważ tutaj na Rodos jest prawie o połowę tańsze niż sikaczowe Mythosy czy Alfy, że o licencyjnym Heinekenie nie wspomnę, ma u mnie jeszcze jeden plus. W sumie zebrało się na jakieś 7 w skali 1-10.
Barwa ciemnego złota, wpadająca w bursztynową. W pełni klarowna.
Piana o drobnych pęcherzykach, barwy złamanej bieli. Niezbyt trwała, po 3 minutach już tylko ażurowe naśnieżenie na powierzchni.
W aromacie faktycznie daje się wyczuć nuty ziołowe o skomplikowanym bukiecie, którego nie podejmuję się rozszyfrować (szałwia, mięta?). Słodowość lekko kartonowa. Goryczka obecna, odrobinę zalegająca. W posmakach lekka słodycz.
W smaku również wyraźne odcienie ziołowe. Przede wszystkim jednak piwo jest słodkawe, mocno słodowe.
Nasycenie gazem na średnim poziomie.
Butelka 500ml z ciekawą etykietą w klasycznym stylu. Rycerz Zakonu Joannitów na tle historycznej ryciny miasta Rodos. Na kapslu z kolei rycerz "w wersji konnej".
Przeciętne mocno piwo, choć te ziołowe nastroje potrafią nieco zaintrygować. Plus za nawiązanie do symboliki i tradycji na opakowaniu. Ponieważ tutaj na Rodos jest prawie o połowę tańsze niż sikaczowe Mythosy czy Alfy, że o licencyjnym Heinekenie nie wspomnę, ma u mnie jeszcze jeden plus. W sumie zebrało się na jakieś 7 w skali 1-10.