Piwa o takiej nazwie nie można nie spróbować
Edge Brewing został założony w Barcelonie w 2013 roku przez dwóch Amerykanów, którym spodobała się Europa, a może po prostu zwietrzyli interes? Któż to wie... Ważne, że starają się robić ciekawe piwa.
Hoptimista to West Coast IPA, wybrane w 2014 roku przez ratebeer najlepszym piwem w swoim stylu. Ma 6,6% alkoholu, zostało nachmielone na zimno w dwóch etapach. Strona browaru uzupełnia informacje o zawartość ekstraktu (15°Plato) oraz poziom goryczki (47 IBU).
Brązowo-bursztynowa barwa, pod światło połyskująca pomarańczowymi odcieniami. Drobinki drożdży widoczne w objętości płynu.
Żółtawa piana, mięsista, drobnoziarnista. Trwała. Oblepia szkło całkiem wyraźnie.
W zapachu jest przyjemnie, aczkolwiek umiarkowanie co do stopnia intensywności. Cytrusy, słodkie owoce, trochę sosny i chmielu. Do tego słodowość, drożdże.
Smak zbudowany na trawiastych i sosnowych chmielach, ze sporym udziałem goryczki, o charakterze różowego grejpfruta i skórki cytryny. Jest całkiem duży udział ziarnistych słodów. Trochę cierpkości i drożdże. Za to nie wyczuwalny alkohol, dość przecież wysoki.
Wysycenie przeciętne. O pół tonu za niskie.
Butelka 330ml z interesującą etykietą o niebanalnej grafice, sentymentalnie kojarzącej się z przełomem ubiegłych wieków (na zdjęciu udało mi się uchwycić jedynie niecałą połowę, nie zmieściły się balony, zeppeliny i inne takie z uwieszonymi fantami piwnymi). Kapsel firmowy.
Smaczne piwo. Jak na swój deklarowany styl jest przesunięte w kierunku słodowości. Pomimo tego bukiet i profil dają degustacyjną satysfakcję. Miłym plusem jest dobrze ukryty alkohol. 8,5 w skali 1-10.
Amerykanie w Barcelonie. Fajnie, ciekawe czy już nauczyli się katalońskiego
Edge Brewing został założony w Barcelonie w 2013 roku przez dwóch Amerykanów, którym spodobała się Europa, a może po prostu zwietrzyli interes? Któż to wie... Ważne, że starają się robić ciekawe piwa.
Hoptimista to West Coast IPA, wybrane w 2014 roku przez ratebeer najlepszym piwem w swoim stylu. Ma 6,6% alkoholu, zostało nachmielone na zimno w dwóch etapach. Strona browaru uzupełnia informacje o zawartość ekstraktu (15°Plato) oraz poziom goryczki (47 IBU).
Brązowo-bursztynowa barwa, pod światło połyskująca pomarańczowymi odcieniami. Drobinki drożdży widoczne w objętości płynu.
Żółtawa piana, mięsista, drobnoziarnista. Trwała. Oblepia szkło całkiem wyraźnie.
W zapachu jest przyjemnie, aczkolwiek umiarkowanie co do stopnia intensywności. Cytrusy, słodkie owoce, trochę sosny i chmielu. Do tego słodowość, drożdże.
Smak zbudowany na trawiastych i sosnowych chmielach, ze sporym udziałem goryczki, o charakterze różowego grejpfruta i skórki cytryny. Jest całkiem duży udział ziarnistych słodów. Trochę cierpkości i drożdże. Za to nie wyczuwalny alkohol, dość przecież wysoki.
Wysycenie przeciętne. O pół tonu za niskie.
Butelka 330ml z interesującą etykietą o niebanalnej grafice, sentymentalnie kojarzącej się z przełomem ubiegłych wieków (na zdjęciu udało mi się uchwycić jedynie niecałą połowę, nie zmieściły się balony, zeppeliny i inne takie z uwieszonymi fantami piwnymi). Kapsel firmowy.
Smaczne piwo. Jak na swój deklarowany styl jest przesunięte w kierunku słodowości. Pomimo tego bukiet i profil dają degustacyjną satysfakcję. Miłym plusem jest dobrze ukryty alkohol. 8,5 w skali 1-10.
Amerykanie w Barcelonie. Fajnie, ciekawe czy już nauczyli się katalońskiego