Kolejna odsłona aromatyzowanej kociej serii Wijsbier z De Molena. Tym razem wykorzystano chińską czarną herbatę Lapsang souchong. Tajemnicą tej herbaty jest wędzenie liści herbacianych nad ogniskiem z drzewa sosnowego lub cedrowego, przez co nabiera ona bardzo silnego i bardzo wyrazistego żywicznego, cygarowego smaku i aromatu. Piwo ma 4,7% alkoholu przy 9° Plato oraz 30 EBU i 22 EBC. Chmielone Amarillo.
Przyjemna oku bursztynowa barwa, z pomarańczowymi ciągotami. Mocno mglista.
Piana praktycznie nieobecna od samego początku. Obrączka wokół szkła i mikrowysepki obecne do końca.
Wyraźny aromat wędzenia. Trochę zaskakujące, że pomimo herbacianego a nie słodowego rodowodu jest tak mocny i tak charakterystycznie dymiony i kiełbasiano-serowy, niczym w najlepszych produkcjach z Bambergu.
W smaku ta ciekawa wędzoność ma kontynuacje (a nawet nabiera dodatkowo nut tytoniu), jednak brakuje zdecydowanie treści i głębi reszcie profilu smakowego. Goryczka jest słabowita, taka właśnie bardziej herbaciana a nie chmielowa. W posmakach nie pozostaje wcale, szybko gasnąc na podniebieniu. Ostatecznie czuje się sporą wodnistość, a więc i niedosyt.
Nagazowanie jest również niedostateczne.
Butelka 330ml, tym razem z kotem niebezpiecznym bo uzbrojonym, co więcej widać, że zdążył już użyć spluwy
Czarny koci charakter, czarna herbata, ale efekt taki trochę nijaki i mało piwny. Jednak zamysłem linii Wijsbier jest właśnie zagranie na duchu ciekawostki, odbiegającej od typowych piwnych standardów. Jako, że wędzonki lubię, Smoking Gun wydaje mi się najciekawszy z całej serii. 7 w skali 1-10 za wrażenia konsumpcyjne, bo w piwnych kategoriach jest jednak bardzo przeciętnie.
Przyjemna oku bursztynowa barwa, z pomarańczowymi ciągotami. Mocno mglista.
Piana praktycznie nieobecna od samego początku. Obrączka wokół szkła i mikrowysepki obecne do końca.
Wyraźny aromat wędzenia. Trochę zaskakujące, że pomimo herbacianego a nie słodowego rodowodu jest tak mocny i tak charakterystycznie dymiony i kiełbasiano-serowy, niczym w najlepszych produkcjach z Bambergu.
W smaku ta ciekawa wędzoność ma kontynuacje (a nawet nabiera dodatkowo nut tytoniu), jednak brakuje zdecydowanie treści i głębi reszcie profilu smakowego. Goryczka jest słabowita, taka właśnie bardziej herbaciana a nie chmielowa. W posmakach nie pozostaje wcale, szybko gasnąc na podniebieniu. Ostatecznie czuje się sporą wodnistość, a więc i niedosyt.
Nagazowanie jest również niedostateczne.
Butelka 330ml, tym razem z kotem niebezpiecznym bo uzbrojonym, co więcej widać, że zdążył już użyć spluwy
Czarny koci charakter, czarna herbata, ale efekt taki trochę nijaki i mało piwny. Jednak zamysłem linii Wijsbier jest właśnie zagranie na duchu ciekawostki, odbiegającej od typowych piwnych standardów. Jako, że wędzonki lubię, Smoking Gun wydaje mi się najciekawszy z całej serii. 7 w skali 1-10 za wrażenia konsumpcyjne, bo w piwnych kategoriach jest jednak bardzo przeciętnie.