Pierwszy mi znany przypadek wykupienia browaru restauracyjnego przez duży koncern piwny (w tym przypadku Molson-Coors) nastąpił w Irlandii na początku tego roku i pierwszym dzieckiem z tego związku jest opisane poniżej piwo. Ilość wyprodukowana wg ety to jedynie 1200 butelek. Wcześniej ten brewpub z Cork wydał już ze 3 czy 4 sezonowe piwa w butelkach jednak ich wyrób w wersji „na wynos” zdażyło mi się pić po raz pierwszy.
PIANA: niezła, pasująca do stouta gdyż dosyć dobrze zalegająca na powierzchni, gęsta i o kremowym odcieniu.
NAGAZOWANIE: nieduże (chyba cały czas punktem odniesienia jest dla mnie jakiś polski pils typu EB gdzie gaz starczyłby do nadymania balonu i stąd te ciągłe opisy „nieduże”) jednak jak widać wystarczające do podtrzymania piany.
KOLOR: mętna, mocna herbata. Taka jakby z babcinym miodem „na przeziębienie”. Oczywiście to tylko opis koloru a nie smaku.
SMAK: tradycyjnie jak to w jakichś bardziej „premiumowych” IPA-ch jakieś owocowe klimaty. Tak przynajmniej sugeruje opis na ecie i niech będzie że ja też się pod tym podpisuję. Chyba pomału oswajam się z tym gatunkiem. Znów przez te „frukty” mam skojarzenia z witbierem a tenże gatunek bynajmniej lubię. Moc spora ale nie wyczuwalna specjalnie – 7,5 procenta. Jak na warunki irlandzkie taka pojemność, taka moc , tak mała produkcja i z małego restauracyjnego browaru w cenie 5 jura to nie jest źle.
OPAKOWANIE: jak przystało na „premiumowe i limitowane” piwo flaszka 0,75 litra. Etka ładna, z daleka mogła by wyglądać na jakiś miód piwny czy wino ale taki klimat jest zrozumiały w przypadku browaru z nazwą Franciszkanów. Kapsel zielony ze srebnym uzębieniem więc w sumie golas który zaraz poleci do kosza.
PIANA: niezła, pasująca do stouta gdyż dosyć dobrze zalegająca na powierzchni, gęsta i o kremowym odcieniu.
NAGAZOWANIE: nieduże (chyba cały czas punktem odniesienia jest dla mnie jakiś polski pils typu EB gdzie gaz starczyłby do nadymania balonu i stąd te ciągłe opisy „nieduże”) jednak jak widać wystarczające do podtrzymania piany.
KOLOR: mętna, mocna herbata. Taka jakby z babcinym miodem „na przeziębienie”. Oczywiście to tylko opis koloru a nie smaku.
SMAK: tradycyjnie jak to w jakichś bardziej „premiumowych” IPA-ch jakieś owocowe klimaty. Tak przynajmniej sugeruje opis na ecie i niech będzie że ja też się pod tym podpisuję. Chyba pomału oswajam się z tym gatunkiem. Znów przez te „frukty” mam skojarzenia z witbierem a tenże gatunek bynajmniej lubię. Moc spora ale nie wyczuwalna specjalnie – 7,5 procenta. Jak na warunki irlandzkie taka pojemność, taka moc , tak mała produkcja i z małego restauracyjnego browaru w cenie 5 jura to nie jest źle.
OPAKOWANIE: jak przystało na „premiumowe i limitowane” piwo flaszka 0,75 litra. Etka ładna, z daleka mogła by wyglądać na jakiś miód piwny czy wino ale taki klimat jest zrozumiały w przypadku browaru z nazwą Franciszkanów. Kapsel zielony ze srebnym uzębieniem więc w sumie golas który zaraz poleci do kosza.