Jedno z czterech butelkowych piw jakie wydał ten restauracyjny (a może już rzemieślniczy) browar z Galway. Wszystkie piwa do tej pory przeszły beczkowy egzamin, zdały go na piątkę i teraz debiutują w butelkach.
PIANA: albo piana miała nie swój dzień, albo ja coś zrobiłem „nie tak” przy standardowym polewaniu „a la Guinness” albo jest to zdecydowanie najsłabszy punkt tego piwa co widać na zdjęciu w postaci rachitycznej cieniutkiej piany która niczym wrzucony do basenu i nie umiejący pływać koleszka pośpiesznie zmierza ku brzegu w tym przypadku brzegu szklanki. Być może ma ona nawiązywać do nazwy piwa którą możemy przetłumaczyć jako Pochowany w Morzu a w tym przypadku raczej Zatopiony w Szklance. To co pozostało z piany na brzegach szklanki można określić kolorem bardzo bladego brązu.
NAGAZOWANIE: ciężko w czarnym stoucie odnaleść wzrokowo bąbelki gazu. Niewątpliwie on jest jednak co potwierdziła rachityczna piana raczej w bardzo ograniczonej ilości.
KOLOR: tutaj wszystko jest jak być powinno w stoucie. Czarny niczym Morze Czarne.
SMAK: zgodnie z typem piwa dodano ciutkę czekolady i jest ona wyczuwalna. Reszta to bardzo przyjemny stout a te chyba wszystkie „biorę w CIEMNO”
OPAKOWANIE: samoprzylepna etykieta, liternictwem przypominająca mi etki z nieczynnego od lat browaru Dublin Brewing. Logo w postaci modnej „rewolucyjnej” czerwonej gwiazdy z postacią Neptuna w niej. Wszak browar z racji położenia odwołuje się do motywów marynistycznych. Kapsel beznadrukowy czyli beznadziejny.
PIANA: albo piana miała nie swój dzień, albo ja coś zrobiłem „nie tak” przy standardowym polewaniu „a la Guinness” albo jest to zdecydowanie najsłabszy punkt tego piwa co widać na zdjęciu w postaci rachitycznej cieniutkiej piany która niczym wrzucony do basenu i nie umiejący pływać koleszka pośpiesznie zmierza ku brzegu w tym przypadku brzegu szklanki. Być może ma ona nawiązywać do nazwy piwa którą możemy przetłumaczyć jako Pochowany w Morzu a w tym przypadku raczej Zatopiony w Szklance. To co pozostało z piany na brzegach szklanki można określić kolorem bardzo bladego brązu.
NAGAZOWANIE: ciężko w czarnym stoucie odnaleść wzrokowo bąbelki gazu. Niewątpliwie on jest jednak co potwierdziła rachityczna piana raczej w bardzo ograniczonej ilości.
KOLOR: tutaj wszystko jest jak być powinno w stoucie. Czarny niczym Morze Czarne.
SMAK: zgodnie z typem piwa dodano ciutkę czekolady i jest ona wyczuwalna. Reszta to bardzo przyjemny stout a te chyba wszystkie „biorę w CIEMNO”
OPAKOWANIE: samoprzylepna etykieta, liternictwem przypominająca mi etki z nieczynnego od lat browaru Dublin Brewing. Logo w postaci modnej „rewolucyjnej” czerwonej gwiazdy z postacią Neptuna w niej. Wszak browar z racji położenia odwołuje się do motywów marynistycznych. Kapsel beznadrukowy czyli beznadziejny.
Comment