Jedno z czterech butelkowych piw jakie wydał ten restauracyjny (a może już rzemieślniczy) browar z Galway. Chyba najbardziej „lewicowo-rewolucyjne” ze wszystkich z tego browaru. Dlaczego ? Czerwone piwo red ale, czerwona pięcioramienna gwiazda na etykiecie i duże czerwone napisy. Wszystkie piwa do tej pory przeszły beczkowy egzamin, zdały go na piątkę i teraz debiutują w butelkach.
PIANA: jak na ale bardzo przyzwoita. Gęsta i dosyć trwała. Po 5 minutach od nalania pozostająca jeszcze na środku szklanki a po 10 na jej ściankach. To chyba niezly wynik jak na tego rodzaju piwo. Lekko kremowy odcień.
NAGAZOWANIE: jeśli ocenić je przez pryzmat zbudowanej piany to odpowiednie. Jeśli szukać wzrokiem bąbelków CO2 to po kilku sekundach nie ma po nich śladu gdyż zostają połknięte przez pianę a na dnie szklanki próżno szukać nowych.
KOLOR: herbata z miodem choć wypadało by w kontekście tego opisu i tej marki nadać jej jakiś odcień czerwieni.
SMAK: nieduża goryczka jak na ejla. Być może taka właśnie powinna być w czerwonym ejlu jednak moje doświadczenie ejlowe choć ostatnio ostro budowane jest jeszcze za małe by to wiedzieć. Dla lubiących ejle acz nie przepadającycymi za zbyt dużą dawką lupuliny (to chyba ona decyduje o goryczy?) myślę że piwo w sam raz.
OPAKOWANIE: samoprzylepna etykieta, liternictwem przypominająca mi etki z nieczynnego od lat browaru Dublin Brewing. Logo w postaci modnej „rewolucyjnej” czerwonej gwiazdy z postacią Neptuna w niej. Wszak browar z racji położenia odwołuje się do motywów marynistycznych. Kapsel beznadrukowy czyli beznadziejny.
PIANA: jak na ale bardzo przyzwoita. Gęsta i dosyć trwała. Po 5 minutach od nalania pozostająca jeszcze na środku szklanki a po 10 na jej ściankach. To chyba niezly wynik jak na tego rodzaju piwo. Lekko kremowy odcień.
NAGAZOWANIE: jeśli ocenić je przez pryzmat zbudowanej piany to odpowiednie. Jeśli szukać wzrokiem bąbelków CO2 to po kilku sekundach nie ma po nich śladu gdyż zostają połknięte przez pianę a na dnie szklanki próżno szukać nowych.
KOLOR: herbata z miodem choć wypadało by w kontekście tego opisu i tej marki nadać jej jakiś odcień czerwieni.
SMAK: nieduża goryczka jak na ejla. Być może taka właśnie powinna być w czerwonym ejlu jednak moje doświadczenie ejlowe choć ostatnio ostro budowane jest jeszcze za małe by to wiedzieć. Dla lubiących ejle acz nie przepadającycymi za zbyt dużą dawką lupuliny (to chyba ona decyduje o goryczy?) myślę że piwo w sam raz.
OPAKOWANIE: samoprzylepna etykieta, liternictwem przypominająca mi etki z nieczynnego od lat browaru Dublin Brewing. Logo w postaci modnej „rewolucyjnej” czerwonej gwiazdy z postacią Neptuna w niej. Wszak browar z racji położenia odwołuje się do motywów marynistycznych. Kapsel beznadrukowy czyli beznadziejny.
Comment