PIANA: typowa dla ejla tzn niezbyt trwała, pozostająca w formie obrączki wokół brzegów szklanki.
NAGAZOWANIE: nieduże, bąble CO2 praktycznie nie istnieją po kilku minutach od nalania piwa.
KOLOR: bursztyn, ciemiejszy miód, mętnawy.
SMAK: już pierwsze nachylenie nochala nad szklanką zdradza że jest na bogato ale tak być musi bo piwo drogie a i gatunek oraz szumna nazwa też zobowiązuje. Zapach owoców ale tym razem nie cytrusów tylko jakiś jakby słodszych. Nic więcej tutaj ze swoją ubogą sensoryką jednak dodać nie mogę. Pierwszy łyk i potwierdzenie że piwo kipi treścią. Słodkie, esencjonalne. Ktoś kiedyś gdzieś użył określenia oleiste. Nie wiem za bardzo co miał na myśli ale jeśli chodziło o takie przeładowane treścią, ciężki zarówno w trakcie nalewania jak i degustacji smaku to to chyba właśnie takie jest. Alkohol 10 % a więc zdecydowanie w czołówce najmocneijszych irlandzkich piw. Z pewnością przypomni o sobie bardziej pod koniec flaszki jednak teraz po pierwszych łykach wydaje się bardzo dobrze ukryty i mimo że odczuwalny (trudno nie wyczuć go przy takiej zawartości) to daje odczucie dobrze wkomponowanego. Goryczka mimo że bardzo duża (IBU 84) jest tak skamuflowana słodyczą że nie pali mnie w jęzor mimo że nie jestem na nią jeszcze tak odporny a póki co mój rekord to bodajże 90 IBU i tamto piwo (z irlandzkeigo browaru O Brothers) pamiętam że paliło potężnie. Chmiele Chinook, Simcoe, Ella i Galaxy. Piwo powstałe z okazji tysięcznej warki popełnionej w tym browarze.
OPAKOWANIE: ładna eta z „premiuwością” podkresloną w formie złotej kolorystyki. Kapsel z firmowym nadrukiem. Pożądne pod każdym względem piwo choć ze względu na cenę i zdobycie ety do zbioru raczej nie będzie powtórzone.
NAGAZOWANIE: nieduże, bąble CO2 praktycznie nie istnieją po kilku minutach od nalania piwa.
KOLOR: bursztyn, ciemiejszy miód, mętnawy.
SMAK: już pierwsze nachylenie nochala nad szklanką zdradza że jest na bogato ale tak być musi bo piwo drogie a i gatunek oraz szumna nazwa też zobowiązuje. Zapach owoców ale tym razem nie cytrusów tylko jakiś jakby słodszych. Nic więcej tutaj ze swoją ubogą sensoryką jednak dodać nie mogę. Pierwszy łyk i potwierdzenie że piwo kipi treścią. Słodkie, esencjonalne. Ktoś kiedyś gdzieś użył określenia oleiste. Nie wiem za bardzo co miał na myśli ale jeśli chodziło o takie przeładowane treścią, ciężki zarówno w trakcie nalewania jak i degustacji smaku to to chyba właśnie takie jest. Alkohol 10 % a więc zdecydowanie w czołówce najmocneijszych irlandzkich piw. Z pewnością przypomni o sobie bardziej pod koniec flaszki jednak teraz po pierwszych łykach wydaje się bardzo dobrze ukryty i mimo że odczuwalny (trudno nie wyczuć go przy takiej zawartości) to daje odczucie dobrze wkomponowanego. Goryczka mimo że bardzo duża (IBU 84) jest tak skamuflowana słodyczą że nie pali mnie w jęzor mimo że nie jestem na nią jeszcze tak odporny a póki co mój rekord to bodajże 90 IBU i tamto piwo (z irlandzkeigo browaru O Brothers) pamiętam że paliło potężnie. Chmiele Chinook, Simcoe, Ella i Galaxy. Piwo powstałe z okazji tysięcznej warki popełnionej w tym browarze.
OPAKOWANIE: ładna eta z „premiuwością” podkresloną w formie złotej kolorystyki. Kapsel z firmowym nadrukiem. Pożądne pod każdym względem piwo choć ze względu na cenę i zdobycie ety do zbioru raczej nie będzie powtórzone.