Po debiucie w Anglii piwo zadebiutowało również i w rodzimej Irlandii. Nie wiem za bardzo dlaczego kolejny Guinness jest wpierw promowany na sąsiedniej wyspie ale widać Diageo uważa Anglików za ważniejszych klientów. Tak, tak wiem. 15-krotnie większy rynek zbytu... No nic, tak czy siak kolejne bodajże już czwarte piwo z serii The Brewers Project i pierwsze z piw jasnych. Wszak pamiętać trzeba iż to ejl a nie stout czy porter był pierwszym piwem uwarzonym 250 lat temu w browarze przy St. James’s Gate. Z pewnością poniższe oprócz nazwy nie ma smakowo nic wspólnego z tamtym sprzed ćwierć tysiąca lat ale zobaczmy jak wypanie.
PIANA: spora po nalaniu. Nie można od niej wymagać jakiegoś dłuższego pozostawania w szklance gdyż jest to ale. Mimo to jest dosyć gęsta i puszysta, miejscami z wiekszymi bąblami. Lekki odcień ecru. Pozostaje finalnie na powierzchni w postaci cieniusieńkiej warstewki. Nie trzyma się szkła.
NAGAZOWANIE: wyraźny desant mgiełki bąbli w toni piwa. Paszczowo wydaje się w sam raz.
KOLOR: nieco przechodzący w bursztyn pasujący mi raczej do red czy amber ale niż do złotego ejla. Klarowny co może na zdjęciu nie widać idalnie w wyniku już nieco zmatowionej od „służby” szklance.
SMAK: lekki zapach chlebowy a może nieco palonego słodu a może i tego i tego, sam nie wiem. W każdym razie bardzo delikatny. W smaku z pewnością nie atakuje za bardzo gorycz. Piwo jednak nei jest wodniste w smaku. Nieco palonego słodu i słodyczy takiej odczuwalnej na języku po przełknięciu piwa. Opis na kontrze wspomina coś o aromatyzowanym owocami chmielu ale trudno mi to potwierdzić własnym językiem. Piwo generalnie jest przyjemne, sesyjne i udane . Z pewnością nie jakieś nowatorskie czy charakterystyczne.
OPAKOWANIE: w sumie nie jakaś skomplikowana ale ładna i dopracowana graficznie eta która podoba mi się. Być może nieco zainspirowana jakimiś wcześniejszymi etykietami Guinnessa jak w pozostałych piwach tej serii. Kapsel stylizowany na taki starszy, identyczny dla całej serii The Brewers Project. Butla o pojemności 500 ml więc nie próbowałem jej zawartością wypełniać zgodnie z regułami „perfekcyjnej pinty” szklanki o pojemności 568 ml
PIANA: spora po nalaniu. Nie można od niej wymagać jakiegoś dłuższego pozostawania w szklance gdyż jest to ale. Mimo to jest dosyć gęsta i puszysta, miejscami z wiekszymi bąblami. Lekki odcień ecru. Pozostaje finalnie na powierzchni w postaci cieniusieńkiej warstewki. Nie trzyma się szkła.
NAGAZOWANIE: wyraźny desant mgiełki bąbli w toni piwa. Paszczowo wydaje się w sam raz.
KOLOR: nieco przechodzący w bursztyn pasujący mi raczej do red czy amber ale niż do złotego ejla. Klarowny co może na zdjęciu nie widać idalnie w wyniku już nieco zmatowionej od „służby” szklance.
SMAK: lekki zapach chlebowy a może nieco palonego słodu a może i tego i tego, sam nie wiem. W każdym razie bardzo delikatny. W smaku z pewnością nie atakuje za bardzo gorycz. Piwo jednak nei jest wodniste w smaku. Nieco palonego słodu i słodyczy takiej odczuwalnej na języku po przełknięciu piwa. Opis na kontrze wspomina coś o aromatyzowanym owocami chmielu ale trudno mi to potwierdzić własnym językiem. Piwo generalnie jest przyjemne, sesyjne i udane . Z pewnością nie jakieś nowatorskie czy charakterystyczne.
OPAKOWANIE: w sumie nie jakaś skomplikowana ale ładna i dopracowana graficznie eta która podoba mi się. Być może nieco zainspirowana jakimiś wcześniejszymi etykietami Guinnessa jak w pozostałych piwach tej serii. Kapsel stylizowany na taki starszy, identyczny dla całej serii The Brewers Project. Butla o pojemności 500 ml więc nie próbowałem jej zawartością wypełniać zgodnie z regułami „perfekcyjnej pinty” szklanki o pojemności 568 ml
Comment