Rozbrykał się ostatnio browar z zachodniego wybrzeża z sezonowymi piwami. Poniższe jeszcze przed spróbowaniem wygląda mi na jakieś belgijskie klimaty. Pewnie bedzie kwaśnie, owocowo i gazowanie co wnioskuję po opisach na ecie oraz samej szampanowej butelce acz pomniejszonej do pojemności 375 ml.
PIANA: gęsta, szampanowa , taka musująca można by powiedzieć. Jak przystało na szampanowy trunek niezbyt trwała. Nie brudząca szkła.
NAGAZOWANIE: przewidywalnie spore.
KOLOR: mętny, ciemnomiodowy. W świetle dziennym wyglądał na sok z jakiegoś czerwonego cytrusa w typie grapefruita.
SMAK: przedewszystkim niesamowity zapach jakby jakiegoś słodkiego, pefrumowanego szampana, cholera wie jak to określić. W smaku jest tak jak podejrzewałem choć może spodziewałem się większej kwaśności. Nie przypomina to za bardzo piwa a już na pewno nie typowego. Można to porównać do belgów choć nie wiem zbytnio do jakiego typu. Kwaśność obniżają nieco dzikie maliny. Całość przekiszona przez 14 miesięcy w beczkach po Cabernet Sauvignon. Brzmi nieźle. Do tego podane kilka jakiś niesamowitych łacińskich nazw szczepów drożdży jakie rzekomo się w tychże beczkach gnieździły. Alkohol 5,5%. Jak dla mnie tylko epizodyczna przygodna dla zdobycia kolejnej etykiety oraz poszerzenia horyzontów smakowych.
OPAKOWANIE: wspomniana miniatura flaszki szampanówki z wklęsłym dnem i beznadrukowym kapslem nieco większym niż standardowe. Eta która z daleka na butelce może przypominać jakieś gazowane wino albo mineralkę z wyższej półki.
PIANA: gęsta, szampanowa , taka musująca można by powiedzieć. Jak przystało na szampanowy trunek niezbyt trwała. Nie brudząca szkła.
NAGAZOWANIE: przewidywalnie spore.
KOLOR: mętny, ciemnomiodowy. W świetle dziennym wyglądał na sok z jakiegoś czerwonego cytrusa w typie grapefruita.
SMAK: przedewszystkim niesamowity zapach jakby jakiegoś słodkiego, pefrumowanego szampana, cholera wie jak to określić. W smaku jest tak jak podejrzewałem choć może spodziewałem się większej kwaśności. Nie przypomina to za bardzo piwa a już na pewno nie typowego. Można to porównać do belgów choć nie wiem zbytnio do jakiego typu. Kwaśność obniżają nieco dzikie maliny. Całość przekiszona przez 14 miesięcy w beczkach po Cabernet Sauvignon. Brzmi nieźle. Do tego podane kilka jakiś niesamowitych łacińskich nazw szczepów drożdży jakie rzekomo się w tychże beczkach gnieździły. Alkohol 5,5%. Jak dla mnie tylko epizodyczna przygodna dla zdobycia kolejnej etykiety oraz poszerzenia horyzontów smakowych.
OPAKOWANIE: wspomniana miniatura flaszki szampanówki z wklęsłym dnem i beznadrukowym kapslem nieco większym niż standardowe. Eta która z daleka na butelce może przypominać jakieś gazowane wino albo mineralkę z wyższej półki.
Comment