Drugie z serii beczkowych dojrzałek piwo będące najprawdopodobniej podrasowaną wersją warzonego w stałej ofercie portera Black Pitts o mocy 4,5%. Tutaj z pomocą dębowej beczki osiągnięto bowiem 7,7%.
PIANA: biała, bardzo drobna z niewielką ilością większych bąbli. Pozostająca na szkle i nierównomiernie na powierzchni piwa.
NAGAZOWANIE: wydaje się nieco większe niż w typowym porterze.
KOLOR: niezbyt intensywna czerń. Patrząc pod światło ekranu widać równomierny rubinowy prześwit i w zasadzie jest to bardzo ciemny bursztyn.
SMAK: nie jest to jakiś bardzo treściwy porter. Czuć lekki posmak gorzkiej czekolady, palność słodu ale nie są one jakoś przytłaczające jak w wielu innych porterach. Być może po prostu nie jest zbyt ekstraktywny ale tego nie wiem gdyż pojęcie ekstraktu już dawno zginęło w opisach na etykietach. Po kilku łykach pokazuje się nieco słodyczy ale nieznacznie. Alkohol jest dobrze zamaskowany, nie grzeje i nie pali w język.
OPAKOWANIE: eta jak pozostałe trzy z tej limitowanej po 1100 butelek każdego piwa, serii. Ta jako wyróżnik kolorystyczny ma czarny prostokąt oraz czarny kapsel.
PIANA: biała, bardzo drobna z niewielką ilością większych bąbli. Pozostająca na szkle i nierównomiernie na powierzchni piwa.
NAGAZOWANIE: wydaje się nieco większe niż w typowym porterze.
KOLOR: niezbyt intensywna czerń. Patrząc pod światło ekranu widać równomierny rubinowy prześwit i w zasadzie jest to bardzo ciemny bursztyn.
SMAK: nie jest to jakiś bardzo treściwy porter. Czuć lekki posmak gorzkiej czekolady, palność słodu ale nie są one jakoś przytłaczające jak w wielu innych porterach. Być może po prostu nie jest zbyt ekstraktywny ale tego nie wiem gdyż pojęcie ekstraktu już dawno zginęło w opisach na etykietach. Po kilku łykach pokazuje się nieco słodyczy ale nieznacznie. Alkohol jest dobrze zamaskowany, nie grzeje i nie pali w język.
OPAKOWANIE: eta jak pozostałe trzy z tej limitowanej po 1100 butelek każdego piwa, serii. Ta jako wyróżnik kolorystyczny ma czarny prostokąt oraz czarny kapsel.