Tym razem przede mną stoi irlandzka interpretacja niemieckiego klasyka. Long Arm to piwo w stylu dortmunder export, który ostatnio w pewnym odwrocie, choć taki DAB póki co widoczny mocno na półkach całego świata.
Piwo z Droghedy ma 4,8% alkoholu i zostało uwarzone przy udziale słodów pilzneńskich oraz żateckiego chmielu. Nazwa trunku nawiązuję do irlandzkiej mitologii - Lug Długoręki (Lugh of the Long Arm) był mitycznym królem Irlandii i ojcem Cúchulainna, legendarnego bohatera, który posiadał magiczną, śpiewającą włócznię, czyniącą go niemal nieśmiertelnym.
Barwa ciemnozłota, wpadająca w bursztynową. Delikatnie przymglona.
Piana koloru lekko złamanej bieli. Drobna, po nalaniu okazała. Redukuje się do zwartego i trwałego kożuszka, przy okazji lekko oblepiając szkło.
Aromat o wysokim udziale kwiatowych i trawiastych nut chmielowych. Na drugim planie ciepła słodowość i siano.
W smaku również chmiel gra pierwsze skrzypce. Jest wyraźna, dość długo utrzymująca się w posmakach goryczka, ziołowa, trawiasta. Ziarniste słody dochodzą do głosu nieco później. Piwo ma czysty profil - chmiel i słód, choć ten drugi pozbawiony jest swoich słodkich odcieni.
Nagazowanie średnie z minusem. Chyba odrobinę za niskie.
Butelka 330ml. Etykieta samoprzylepna. Prosta. Jak w przypadku innych wypustów Boyne'a z charakterystycznym liternictwem i klimatem "z epoki". Kapsel również firmowy.
Przychylne w konsumpcji piwo. Zwraca uwagę zwłaszcza solidną goryczką, co może nie do końca jest zgodne z dortmunderami - zbalansowanymi, w dużej mierze słodowymi. Tutaj zaś jest wytrawnie i gorzko. No taka interpretacja proszę państwa. 7,5 w skali 1-10.
Piwo z Droghedy ma 4,8% alkoholu i zostało uwarzone przy udziale słodów pilzneńskich oraz żateckiego chmielu. Nazwa trunku nawiązuję do irlandzkiej mitologii - Lug Długoręki (Lugh of the Long Arm) był mitycznym królem Irlandii i ojcem Cúchulainna, legendarnego bohatera, który posiadał magiczną, śpiewającą włócznię, czyniącą go niemal nieśmiertelnym.
Barwa ciemnozłota, wpadająca w bursztynową. Delikatnie przymglona.
Piana koloru lekko złamanej bieli. Drobna, po nalaniu okazała. Redukuje się do zwartego i trwałego kożuszka, przy okazji lekko oblepiając szkło.
Aromat o wysokim udziale kwiatowych i trawiastych nut chmielowych. Na drugim planie ciepła słodowość i siano.
W smaku również chmiel gra pierwsze skrzypce. Jest wyraźna, dość długo utrzymująca się w posmakach goryczka, ziołowa, trawiasta. Ziarniste słody dochodzą do głosu nieco później. Piwo ma czysty profil - chmiel i słód, choć ten drugi pozbawiony jest swoich słodkich odcieni.
Nagazowanie średnie z minusem. Chyba odrobinę za niskie.
Butelka 330ml. Etykieta samoprzylepna. Prosta. Jak w przypadku innych wypustów Boyne'a z charakterystycznym liternictwem i klimatem "z epoki". Kapsel również firmowy.
Przychylne w konsumpcji piwo. Zwraca uwagę zwłaszcza solidną goryczką, co może nie do końca jest zgodne z dortmunderami - zbalansowanymi, w dużej mierze słodowymi. Tutaj zaś jest wytrawnie i gorzko. No taka interpretacja proszę państwa. 7,5 w skali 1-10.
Comment