Tym razem przyszła pora na zawodnika wagi najcięższej spośród warzonych w irlandzkim Boyne Brewhouse z Droghedy. Niniejszy imperialny stout, choć szczegółowego składu producent nie podaje, leżakował w beczkach po sherry. Został przygotowany we współpracy z położoną po sąsiedzku w tejże samej Droghedzie destylarnią Boann. Piwo ma 10,8% alkoholu.
Czarnobrązowa barwa, nieprzejrzysta. Przy nalewaniu kasztanowo połyskuje.
Króciutka brązowa piana, po której zostaje tylko pierścień wokół szkła i dziurawe, smużyste naśnieżenie na powierzchni.
Ciemne aromaty kawy i kakao. Mocno ziemisto-drewniane odcienie. Do tego pewne owocowe, winne nastroje z odrobiną wanilii. Lekko palone, ziarniste klimaty dopełniają całkiem bogaty bukiet. Alkohol smuży się delikatnie.
Gęste i pełne w smaku. Mocna palona goryczka ziarna kawy. Gorzka czekolada, trochę waniliowej i owocowej słodyczy gdzieś na dalszym planie, wraz z mleczną czekoladą i znów powrót do wydatnych, ciemnych słodowych i drewnianych nut. Alkohol na dość wysokim poziomie.
Nagazowanie znikome, za to treściwość bardzo wysoka.
Butelka 330ml ze stylową etykietą w duchu innych piw z browaru. Tu szlachetne połączenie czerni, bieli i złota. A na owijce kolejne nawiązanie do mitologi celtyckiej. Tym razem przypomniano Danu - boginię żyzności, urodzaju, ale również śmierci i zniszczenia. Kapsel firmowy ze stylizowaną koroną.
Piwo z charakterem i ładnie podane. Pełne, wydatne w profilu, o stosunkowo dobrym balansie pomiędzy czernią i słodyczą, choć oczywiście na tej pierwszej się opiera. Jak dla mnie odrobinę zbyt wysoki alkohol, który można by było trochę lepiej ukryć. Pomimo tego 8,5 w skali 1-10.
Czarnobrązowa barwa, nieprzejrzysta. Przy nalewaniu kasztanowo połyskuje.
Króciutka brązowa piana, po której zostaje tylko pierścień wokół szkła i dziurawe, smużyste naśnieżenie na powierzchni.
Ciemne aromaty kawy i kakao. Mocno ziemisto-drewniane odcienie. Do tego pewne owocowe, winne nastroje z odrobiną wanilii. Lekko palone, ziarniste klimaty dopełniają całkiem bogaty bukiet. Alkohol smuży się delikatnie.
Gęste i pełne w smaku. Mocna palona goryczka ziarna kawy. Gorzka czekolada, trochę waniliowej i owocowej słodyczy gdzieś na dalszym planie, wraz z mleczną czekoladą i znów powrót do wydatnych, ciemnych słodowych i drewnianych nut. Alkohol na dość wysokim poziomie.
Nagazowanie znikome, za to treściwość bardzo wysoka.
Butelka 330ml ze stylową etykietą w duchu innych piw z browaru. Tu szlachetne połączenie czerni, bieli i złota. A na owijce kolejne nawiązanie do mitologi celtyckiej. Tym razem przypomniano Danu - boginię żyzności, urodzaju, ale również śmierci i zniszczenia. Kapsel firmowy ze stylizowaną koroną.
Piwo z charakterem i ładnie podane. Pełne, wydatne w profilu, o stosunkowo dobrym balansie pomiędzy czernią i słodyczą, choć oczywiście na tej pierwszej się opiera. Jak dla mnie odrobinę zbyt wysoki alkohol, który można by było trochę lepiej ukryć. Pomimo tego 8,5 w skali 1-10.