Udało mi się trafić jedno z piw Boyne'a jakich jeszcze nie opisano tutaj a opisano sporo gdyż od mniejwięcej roku dobrze wstawiają swoje piwa na polskie półki sklepowe.
Styl ewidentnie nie irlandzki ale w dobie rzemieślniczej rewolucji każdy stara się warzyć wszystko niezależne w jakiej części świata to warzenie się odbywa. W sumie takie piwne multi-kulti.
PIANA: śnieżnobiała, gęsta czapa która przy wydaje się spokojnym nalaniu mało nie opuściła szklanki. Był to jednak strzał na wiwat i szybko zjechała bardzo nisko po szklance nie pozostawiając za dużo miejsca na piwo. Najlepiej trzyma się na powierzchni. Do ścianek szklanki nie czuje jakiejś większej sympatii.
NAGAZOWANIE: wydaje się na prawdę potężne przynajmniej na podstawie budowy piany co widać na zdjęciu. Paszczowo też wydaje się spore mimo że w toni piwa po 5 minutach od nalania już nie tańczą bąbelki CO2.
KOLOR: słomkowy, blady jak mocz rekonwalescenta z sanatorium. Klarowny.
SMAK: po łyku szukam odruchowo porównania z innymi nielicznymi "sezonami" jakie ostatnio piłem. W porównaniu do żywieckiego wydaje się uboższy. Jest goryczka, jest kwaskowość. Ta pierwsza jakby bardziej czytelna niż to drugie. Cytrusy zdecydowanie mniej wyraźne od tych jakie pamiętam z wersji żywieckiej. Generalnie lubię ten styl ale przyznam że wydaje mi się że piłem kilka lepszych sezoniaków niż ten irlandzki. Same piwo nie jest jakimś cienkuszem gdyż ma 5,5% alko.
OPAKOWANIE: eta w grafice serii pozostałych aktualnie warzonych w dolinie Boyne piw. Tutaj w beżowej tonacji. Ładny kapsel z motywem staroirlandzkich symboli.
Styl ewidentnie nie irlandzki ale w dobie rzemieślniczej rewolucji każdy stara się warzyć wszystko niezależne w jakiej części świata to warzenie się odbywa. W sumie takie piwne multi-kulti.
PIANA: śnieżnobiała, gęsta czapa która przy wydaje się spokojnym nalaniu mało nie opuściła szklanki. Był to jednak strzał na wiwat i szybko zjechała bardzo nisko po szklance nie pozostawiając za dużo miejsca na piwo. Najlepiej trzyma się na powierzchni. Do ścianek szklanki nie czuje jakiejś większej sympatii.
NAGAZOWANIE: wydaje się na prawdę potężne przynajmniej na podstawie budowy piany co widać na zdjęciu. Paszczowo też wydaje się spore mimo że w toni piwa po 5 minutach od nalania już nie tańczą bąbelki CO2.
KOLOR: słomkowy, blady jak mocz rekonwalescenta z sanatorium. Klarowny.
SMAK: po łyku szukam odruchowo porównania z innymi nielicznymi "sezonami" jakie ostatnio piłem. W porównaniu do żywieckiego wydaje się uboższy. Jest goryczka, jest kwaskowość. Ta pierwsza jakby bardziej czytelna niż to drugie. Cytrusy zdecydowanie mniej wyraźne od tych jakie pamiętam z wersji żywieckiej. Generalnie lubię ten styl ale przyznam że wydaje mi się że piłem kilka lepszych sezoniaków niż ten irlandzki. Same piwo nie jest jakimś cienkuszem gdyż ma 5,5% alko.
OPAKOWANIE: eta w grafice serii pozostałych aktualnie warzonych w dolinie Boyne piw. Tutaj w beżowej tonacji. Ładny kapsel z motywem staroirlandzkich symboli.
Comment