Tak, wiem że to nie piwo, ale skoro kilka cydrów już jest opisanych tu na forum, to mogę dorzucić jeszcze jeden.
W zeszłym roku siostra przywiozła mi go z Belfastu i tak stał, stał, aż zapomniałem. Przypomniałem sobie kilka dni temu, dwa tygodnie po terminie ważności, tak więc był już czas najwyższy na degustację.
Kolor bursztynowo-pomarańczowy z różowawymi przebłyskami.
Piana jak w coli - sporo, ale znika w mgnieniu oka.
W zapachu sporo jabłek, odrobinka drożdży.
W smaku sympatyczna, lekka jabłkowość, leciutka słodycz. Ten cydr jest bardzo orzeźwiający, a wrażenie to potęguje jeszcze mocne nagazowanie. Dość zaskakujący jest posmak który zostaje na języku, bo kojarzy się... z wędzonym żółtym serem To jednak wyłącznie wina mojej opieszałości, bo siostra twierdzi, że tego nie powinno być.
Żałuję że tak ciężko nabyć jakikolwiek cydr w Polsce... Muszę wreszcie nastawić własny.
W zeszłym roku siostra przywiozła mi go z Belfastu i tak stał, stał, aż zapomniałem. Przypomniałem sobie kilka dni temu, dwa tygodnie po terminie ważności, tak więc był już czas najwyższy na degustację.
Kolor bursztynowo-pomarańczowy z różowawymi przebłyskami.
Piana jak w coli - sporo, ale znika w mgnieniu oka.
W zapachu sporo jabłek, odrobinka drożdży.
W smaku sympatyczna, lekka jabłkowość, leciutka słodycz. Ten cydr jest bardzo orzeźwiający, a wrażenie to potęguje jeszcze mocne nagazowanie. Dość zaskakujący jest posmak który zostaje na języku, bo kojarzy się... z wędzonym żółtym serem To jednak wyłącznie wina mojej opieszałości, bo siostra twierdzi, że tego nie powinno być.
Żałuję że tak ciężko nabyć jakikolwiek cydr w Polsce... Muszę wreszcie nastawić własny.
Comment