Lager z bawarskiego browaru Scheuerer z Moosbach. Ekstraktu brak, alkohol 5%
Barwa przyzwoicie złota. Klarowna.
Piana nie jest zbyt duża. Szybko stabilizuje się do kilkumilimetrowej warstwy, która powolutku redukuje się do naśnieżenia na powierzchni.
Aromat bardzo trudno wydobyć. W końcu udaje się dowąchać jakiejś szczątkowej słodowości.
Smak jest niezbyt interesujący. Słodkawe, lekko ulepkowate słody i niewielka goryczka, dominuje jednak rozczarowująca wprost wodnistość. Piwo pozbawione niemalże treściwości.
Za to po otwarciu bardzo mocno nagazowane. Bąbelki podszczypują wyraźnie w język. O dziwo pod koniec nagazowanie spada z kolei do poziomu zbyt niskiego.
Opakowanie z krachlą i plastikowym korkiem. Estetycznie oklejona butelka z etykietą w złocie i czerwieni, z bawarską flagą Wittelsbachów w centralnym punkcie. Podstawowy skład podany po niemiecku, angielsku i...polsku. Nieco razi tani marketingowy chwyt - umieszczona w kilku miejscach sporej wielkości informacja o braku pasteryzacji. A piwo ma datę przydatności do końca lutego 2014.
Podsumowując - piwna słabizna, choć przyciąga wzrok na półce. Od naszych koncernowych zuchów różni się może tylko nieco mocniejszą nutą słodową. Dobre do popicia wyrazistego w smaku obiadu. 5,5 w skali 1-10.
Barwa przyzwoicie złota. Klarowna.
Piana nie jest zbyt duża. Szybko stabilizuje się do kilkumilimetrowej warstwy, która powolutku redukuje się do naśnieżenia na powierzchni.
Aromat bardzo trudno wydobyć. W końcu udaje się dowąchać jakiejś szczątkowej słodowości.
Smak jest niezbyt interesujący. Słodkawe, lekko ulepkowate słody i niewielka goryczka, dominuje jednak rozczarowująca wprost wodnistość. Piwo pozbawione niemalże treściwości.
Za to po otwarciu bardzo mocno nagazowane. Bąbelki podszczypują wyraźnie w język. O dziwo pod koniec nagazowanie spada z kolei do poziomu zbyt niskiego.
Opakowanie z krachlą i plastikowym korkiem. Estetycznie oklejona butelka z etykietą w złocie i czerwieni, z bawarską flagą Wittelsbachów w centralnym punkcie. Podstawowy skład podany po niemiecku, angielsku i...polsku. Nieco razi tani marketingowy chwyt - umieszczona w kilku miejscach sporej wielkości informacja o braku pasteryzacji. A piwo ma datę przydatności do końca lutego 2014.
Podsumowując - piwna słabizna, choć przyciąga wzrok na półce. Od naszych koncernowych zuchów różni się może tylko nieco mocniejszą nutą słodową. Dobre do popicia wyrazistego w smaku obiadu. 5,5 w skali 1-10.
Comment