Piwo marcowe z niewielkiego browaru Andreas Schneider z frankońskiego Weissenburga. Alkohol na poziomie 5,6%. Niebanalna nazwa sugeruje, że to może być coś pomiędzy czymś tam a morwą No zobaczymy...
Bursztynowa, wpadająca w herbacianą barwa. Klarowna.
Nieduża i nietrwała żółtawa piana. Po trzech minutach już tylko mleczna droga na powierzchni.
Aromat słodowy, z lekko opiekanymi klimatami. Przyjemny i czysty, choć jak na styl jest mocno wycofany, mimo iż piwo ma dwucyfrową temperaturę.
Przejrzysty i jednostronny słodowy smak, o słodkim, nieco opiekanym charakterze. Goryczka znikoma.
Bardzo niewysokie nagazowanie. Brakuje tutaj wyraźnie życia.
Butelka z patentowym zamknięciem. Na etykiecie piernikowe serce otoczone różowym tłem... Babcia się ucieszy jak nic.
W zasadzie w profilu smakowo-zapachowym jest jak na marcowe poprawnie. Kuleje zaś piana i nasycenie. Jednak mam wrażenie, że to piwo jest niczym lukrowana piernikowa podpucha. Taki odpustowy, festynowy wypust dla dużych i tych jeszcze większych. Czyli jednak nie morwa...
7,5 w skali 1-10.
Bursztynowa, wpadająca w herbacianą barwa. Klarowna.
Nieduża i nietrwała żółtawa piana. Po trzech minutach już tylko mleczna droga na powierzchni.
Aromat słodowy, z lekko opiekanymi klimatami. Przyjemny i czysty, choć jak na styl jest mocno wycofany, mimo iż piwo ma dwucyfrową temperaturę.
Przejrzysty i jednostronny słodowy smak, o słodkim, nieco opiekanym charakterze. Goryczka znikoma.
Bardzo niewysokie nagazowanie. Brakuje tutaj wyraźnie życia.
Butelka z patentowym zamknięciem. Na etykiecie piernikowe serce otoczone różowym tłem... Babcia się ucieszy jak nic.
W zasadzie w profilu smakowo-zapachowym jest jak na marcowe poprawnie. Kuleje zaś piana i nasycenie. Jednak mam wrażenie, że to piwo jest niczym lukrowana piernikowa podpucha. Taki odpustowy, festynowy wypust dla dużych i tych jeszcze większych. Czyli jednak nie morwa...
7,5 w skali 1-10.
Comment