Niemiecki BrauKunstKeller z Michelstadt w niemieckiej Hesji to kolejny przykład europejskiej mody na rzemieślnicze, z reguły po amerykańsku chmielone, nowofalowe piwa. Przedsięwzięcie stworzył piwowar Alex Himburg, a od 2013 roku, po wcześniejszych doświadczeniach z pracy w innych browarach, warzy już "na swoim".
Laguna to India Pale Ale nachmielona kalifornijskimi odmianami Cascade, Chinookiem i Centennialem i ugotowana na słodach wiedeńskim, monachijskim i karmelowym. Ma 16° ekstraktu i 6,1% alkoholu. I 68 IBU, więc powinno być dość goryczkowo.
Barwa bursztynowa, wpadającą w pomarańczowy odcień. Mocno mętna.
Piana o zróżnicowanej teksturze, koloru złamanej bieli. Klei się do szkła, aczkolwiek stosunkowo szybko osiada do strzępiastej, niezbyt okazałej szumowiny.
Aromat bogaty zaiste. Z jednej strony słodki, słodowy, karmelowy. Z drugiej mamy odchmielowe nastroje - sosnowe, żywiczne a także owoców cytrusowych i słodkich ulepkowatych papaj i innych egzotyków.
Smak w podobnym stopniu złożony. Umiarkowana, zaiste, goryczka pomimo anonsowanych wartości IBU. Dość długo, ale w stonowany sposób wygasa w ustach. Przewaga partii słodowych, lekko karmelowych, trochę chlebowo-zbożowych. Potem już chmielowe klimaty, z przewagą żywicznych i sosnowych.
Nagazowanie średnie, podobnie średnia treściwość.
Butelka 330ml z przegadaną, nudną etykietką i kontrą, choć w dyskretnych złoceniach wyczuwam pewną tęsknotę za mainstreamową piwną przaśnością . Kapsel goły, granatowy.
Laguna jest piwem o balansie przesuniętym w kierunku słodowości. Chmiele nie atakują wytrawną goryczką. W zapachu jest bardzo sympatycznie. Z drugiej strony po składzie można było oczekiwać bogatszej penetracji jamy ustnej "amerykańską nutą przewodnią piwnej rewolucji". Takie tam... nie wiadomo czego to chce 8,5 w skali 1-10.
Laguna to India Pale Ale nachmielona kalifornijskimi odmianami Cascade, Chinookiem i Centennialem i ugotowana na słodach wiedeńskim, monachijskim i karmelowym. Ma 16° ekstraktu i 6,1% alkoholu. I 68 IBU, więc powinno być dość goryczkowo.
Barwa bursztynowa, wpadającą w pomarańczowy odcień. Mocno mętna.
Piana o zróżnicowanej teksturze, koloru złamanej bieli. Klei się do szkła, aczkolwiek stosunkowo szybko osiada do strzępiastej, niezbyt okazałej szumowiny.
Aromat bogaty zaiste. Z jednej strony słodki, słodowy, karmelowy. Z drugiej mamy odchmielowe nastroje - sosnowe, żywiczne a także owoców cytrusowych i słodkich ulepkowatych papaj i innych egzotyków.
Smak w podobnym stopniu złożony. Umiarkowana, zaiste, goryczka pomimo anonsowanych wartości IBU. Dość długo, ale w stonowany sposób wygasa w ustach. Przewaga partii słodowych, lekko karmelowych, trochę chlebowo-zbożowych. Potem już chmielowe klimaty, z przewagą żywicznych i sosnowych.
Nagazowanie średnie, podobnie średnia treściwość.
Butelka 330ml z przegadaną, nudną etykietką i kontrą, choć w dyskretnych złoceniach wyczuwam pewną tęsknotę za mainstreamową piwną przaśnością . Kapsel goły, granatowy.
Laguna jest piwem o balansie przesuniętym w kierunku słodowości. Chmiele nie atakują wytrawną goryczką. W zapachu jest bardzo sympatycznie. Z drugiej strony po składzie można było oczekiwać bogatszej penetracji jamy ustnej "amerykańską nutą przewodnią piwnej rewolucji". Takie tam... nie wiadomo czego to chce 8,5 w skali 1-10.