Za oknem żar niemiłosierny, ale w mojej dłoni zbawienna butelka z kolejnym piwem, którego brak w tutejszej bazie. Tym razem trafiło na bawarskiego pilsnera z Arcobräu. Sam browar chwali się 500-letnią tradycją. Natomiast pils na te upały wydaje się całkiem fajnym, naturalnym wyborem. Przy okazji oczywiście zostawię kilka słów, bo to, że mokry i z chmielem to trochę za mało, nawet mimo tropików. Piwo ma 4,9% alkoholu, czyli tak jak większość jego niemieckich braci w stylu. Uwarzony oczywiście zgodnie z bawarskim prawem czystości...
Barwa słomkowa w kierunku jasno złocistej. Przejrzysta.
Wysoka po nalaniu biała piana, o dość drobnej teksturze. Długo opada, mocno oklejając szklankę. Zwarty, mięsisty kożuch był jeszcze po 10 minutach.
W zapachu trawiasta chmielowość, spory udział nut słodowych, leciutkie mineralne odcienie.
Smak jest jak na styl trochę nijaki. Przede wszystkim nie ma oczekiwanej, wyraźnej chmielowej, goryczkowej nogi. To co jest nie zachwyca, bo trąci malizną. Za to słody mocne, ziarniste, nieznacznie drewniane. W posmakach odczuwalny dodatkowo mokry karton.
Nagazowanie stosunkowo rześkie, choć pilsnery potrafią mieć więcej życia.
Butelka z elegancką etykietą w klimacie innych produkcji z browaru. Kapsel firmowy z dwugłowym orłem.
Pomimo aury, a przez to może i odrobinę większej tolerancji na jakość płynów gaszących pragnienie, co wszak naturalne, muszę stwierdzić, że temu piwu brakuje charakteru w profilu smakowym. Ma piękną pianę i dobrą autoprezentację. Przyzwoicie pachnie. No ale potem już robi się słabiej. Dlatego 7 w skali 1-10 to wszystko co mogę zaproponować.
Barwa słomkowa w kierunku jasno złocistej. Przejrzysta.
Wysoka po nalaniu biała piana, o dość drobnej teksturze. Długo opada, mocno oklejając szklankę. Zwarty, mięsisty kożuch był jeszcze po 10 minutach.
W zapachu trawiasta chmielowość, spory udział nut słodowych, leciutkie mineralne odcienie.
Smak jest jak na styl trochę nijaki. Przede wszystkim nie ma oczekiwanej, wyraźnej chmielowej, goryczkowej nogi. To co jest nie zachwyca, bo trąci malizną. Za to słody mocne, ziarniste, nieznacznie drewniane. W posmakach odczuwalny dodatkowo mokry karton.
Nagazowanie stosunkowo rześkie, choć pilsnery potrafią mieć więcej życia.
Butelka z elegancką etykietą w klimacie innych produkcji z browaru. Kapsel firmowy z dwugłowym orłem.
Pomimo aury, a przez to może i odrobinę większej tolerancji na jakość płynów gaszących pragnienie, co wszak naturalne, muszę stwierdzić, że temu piwu brakuje charakteru w profilu smakowym. Ma piękną pianę i dobrą autoprezentację. Przyzwoicie pachnie. No ale potem już robi się słabiej. Dlatego 7 w skali 1-10 to wszystko co mogę zaproponować.