Nenea Iancu to restauracja w centrum Bukaresztu. Swoją nazwę zawdzięcza rumuńskiemu dramaturgowi i poecie żyjącemu na przełomie XIX i XX wieku. Ion Luca Caragiale, bo o nim mowa, przez przyjaciół nazywany właśnie Nenea Iancu (wujek Iancu), był dodatkowo wielkim miłośnikiem piwa oraz właścicielem kilku piwiarni. Sama restauracja została otwarta w marcu 2015 roku w kamienicy wybudowanej w 1892 roku, w modnym wtedy stylu secesyjnym. Pomimo piwnych ambicji własnych (wyszynk określa się mianem La Nenea Iancu Restaurant-Berarie) piwa butelkowe kontraktuje w niemieckim browarze Arcobräu z bawarskiego Moos, do czego się zresztą uczciwie przyznaje na opakowaniu.
Nenea Iancu Bere Blondă Specială to jasny lager o zawartości alkoholu 4,9%.
Złota, lagerowa barwa. W pełni przejrzysta.
Biała piana, o drobnej teksturze. Stosunkowo trwała. Redukuje się do całkiem ładnego kożuszka, sporo wzorków zostawiając na szkle.
Niezbyt żywy aromat, zbudowany raczej na słodowych, ciepłych nutach z odrobiną siana. Trawiasta obecność chmielu na bardzo niskim poziomie. W sumie dominuje taki maślany, miękki charakter bukietu.
W smaku w pierwszym momencie mamy wyraźne, kartonowo-drewniane słody, po chwili ustępują one lekkiemu kwaskowi oraz maślanym, diacetylowym nastrojom. Symboliczna jedynie goryczka podsumowuje wrażenia "ustne".
Nagazowanie przeciętne, ale pasujące do stylu.
Butelka 500ml, ładnie oklejona w etykietę i krawatkę z naszym bohaterem. A w tle Bukareszt z epoki. Szkoda, że kapsel goły, bo można było się pokusić o fajną kropkę nad i.
Przeciętne piwo. O jego nudnym charakterze przesądza niezbyt szlachetna słodowość i diacetyl. Inne elementy (piana, barwa) są na dobrym, a nawet (estetyka opakowania) bardzo dobrym poziomie. W sumie wychodzi na jakieś 7,5 w skali 1-10.
Nenea Iancu Bere Blondă Specială to jasny lager o zawartości alkoholu 4,9%.
Złota, lagerowa barwa. W pełni przejrzysta.
Biała piana, o drobnej teksturze. Stosunkowo trwała. Redukuje się do całkiem ładnego kożuszka, sporo wzorków zostawiając na szkle.
Niezbyt żywy aromat, zbudowany raczej na słodowych, ciepłych nutach z odrobiną siana. Trawiasta obecność chmielu na bardzo niskim poziomie. W sumie dominuje taki maślany, miękki charakter bukietu.
W smaku w pierwszym momencie mamy wyraźne, kartonowo-drewniane słody, po chwili ustępują one lekkiemu kwaskowi oraz maślanym, diacetylowym nastrojom. Symboliczna jedynie goryczka podsumowuje wrażenia "ustne".
Nagazowanie przeciętne, ale pasujące do stylu.
Butelka 500ml, ładnie oklejona w etykietę i krawatkę z naszym bohaterem. A w tle Bukareszt z epoki. Szkoda, że kapsel goły, bo można było się pokusić o fajną kropkę nad i.
Przeciętne piwo. O jego nudnym charakterze przesądza niezbyt szlachetna słodowość i diacetyl. Inne elementy (piana, barwa) są na dobrym, a nawet (estetyka opakowania) bardzo dobrym poziomie. W sumie wychodzi na jakieś 7,5 w skali 1-10.