zaw. alk. 3,2%, but. 0,5 l
przywiezione z Niemiec
Letnie upały za oknem to najlepszy znak, że nadszedł sezon na pszenicę! Korzystając zatem z okazji oraz folgując zwykłej ludzkiej ciekawości postanowiłem spróbować, jak smakuje pszeniczniak w wersji light. Ulegając urokowi marki Maisel, dałem się namówić na zakup jednej buteleczki licząc na produkt z bardzo górnej półki, no i... nie zawiodłem się. "Pszeniczny" browar Maisel's z Bayreuth do perfekcji opanował wszelkie wariacje nt. piwa pszenicznego, oferując je m.in. właśnie w wersji light, a także np. bezalkoholowej!
Kolor – rdzawo-bursztynowy, wpadający z czerwonawy (czerwonawy odcień jasnej pszenicy to już niemal znak rozpoznawczy Maisela); silne zmętnienie;
piana – żadnych zastrzeżeń: wysoka, zwarta kremowa czapa;
nasycenie – tradycyjnie słabe;
zapach – bogactwo zapachów owocowo-kwiatowych (taki zapach może mieć tylko Maisel), choć nieco mniej intensywne niż w pełnym pszeniczniaku;
smak – Maisel, będący klasą samą w sobie, przekonuje nas, że nawet w wersji light jest niedościgniony; odnajdziemy tu słynną maiselowską paletę smaków, choć w nieco rozwodnionej wersji; jest więc sporo cytrusowej kwaskowości i towarzyszącej jej miodowo-bananowej słodyczy; w tle trochę pysznych pszenicznych nutek, drożdże niewyczuwalne - zabite przez pozostałe smaki; podobnie, jak i inne pszeniczniaki od Maisela nie jest to łagodne, aksamitne piwo, mnogość smaków wręcz atakuje podniebienie, choć w testowanej lekkiej wersji odbywa się to w znacznie mniejszym stopniu. Mimo to niemal nie czuć, że pijemy slabsze piwo.
przywiezione z Niemiec
Letnie upały za oknem to najlepszy znak, że nadszedł sezon na pszenicę! Korzystając zatem z okazji oraz folgując zwykłej ludzkiej ciekawości postanowiłem spróbować, jak smakuje pszeniczniak w wersji light. Ulegając urokowi marki Maisel, dałem się namówić na zakup jednej buteleczki licząc na produkt z bardzo górnej półki, no i... nie zawiodłem się. "Pszeniczny" browar Maisel's z Bayreuth do perfekcji opanował wszelkie wariacje nt. piwa pszenicznego, oferując je m.in. właśnie w wersji light, a także np. bezalkoholowej!
Kolor – rdzawo-bursztynowy, wpadający z czerwonawy (czerwonawy odcień jasnej pszenicy to już niemal znak rozpoznawczy Maisela); silne zmętnienie;
piana – żadnych zastrzeżeń: wysoka, zwarta kremowa czapa;
nasycenie – tradycyjnie słabe;
zapach – bogactwo zapachów owocowo-kwiatowych (taki zapach może mieć tylko Maisel), choć nieco mniej intensywne niż w pełnym pszeniczniaku;
smak – Maisel, będący klasą samą w sobie, przekonuje nas, że nawet w wersji light jest niedościgniony; odnajdziemy tu słynną maiselowską paletę smaków, choć w nieco rozwodnionej wersji; jest więc sporo cytrusowej kwaskowości i towarzyszącej jej miodowo-bananowej słodyczy; w tle trochę pysznych pszenicznych nutek, drożdże niewyczuwalne - zabite przez pozostałe smaki; podobnie, jak i inne pszeniczniaki od Maisela nie jest to łagodne, aksamitne piwo, mnogość smaków wręcz atakuje podniebienie, choć w testowanej lekkiej wersji odbywa się to w znacznie mniejszym stopniu. Mimo to niemal nie czuć, że pijemy slabsze piwo.
Comment