Wahl, The 4 Elements

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • franekf
    Kapitan Lagerowej Marynarki
    • 2004.06
    • 944

    Wahl, The 4 Elements

    Piwo jasne, alkohol 5% obj., ekstrakt 12%
    Piwo "organiczne" jeśli wierzyć napisom na opakowaniu.
    Zapach przyjemny, słodowo - chmielowy.
    Kolor dość jasny, określenie "słomkowy" wydaje się jak najbardziej na miejscu.
    Piana dość ładna przy nalewaniu, opada po kilku minutach do kożuszka, osadza się na szkle.
    Smak całkiem przyjemny - z początku piwo jest nieco słodkawe, później pojawia się wyraźny chmiel i miły chlebowo - słodowy aromat. Goryczka niezbyt silna, ale wyczuwalna, pozostaje na języku wraz z lekką wytrawnością. Spodziewałem się cienkiego piwa, a "4 Elementowiec" jest w sumie bardzo dobrym piwem. Kosztowało około 5 złotych i w sumie jak na piwo zagraniczne moim zdaniem warte jest swojej ceny.
    Opakowanie całkiem ładne, przykuwające uwagę, ale dość ciężko znaleźć na nim jakieś informacje (nie ma nic o producencie, dopiero na ratebeer udało mi się znaleźć).
    Attached Files
    Birofilia Trapistów poszukiwane - sprawdź co mam
    http://mojedegustacje.blogspot.com/ - mój blog o alkoholach; ostatni wpis - Królewskie Porter
    Piwny Janusz bez Teku
  • Dreamer
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2003.05
    • 1576

    #2
    zaw. alk. 5,0% (ekstr. 12,0%), but. 0,33 l
    dostępne w sklepach Bomi

    Piwo, którego tradycje piwowarskie zastąpione zostały papką zręcznych sloganów marketingowych właściwie nie zasługuje na szczególny opis. Niestety, skusiłem się na zakup tego produktu, a skoro tak, to z kronikarskiego obowiązku dorzucę parę słów.
    Wystarczy wejść na specjalnie dedykowaną stronę, żeby się przekonać, że piwo zawdzięcza swoje istnienie bynajmniej nie starej, unikalnej recepturze, a błyskotliwemu olśnieniu jakiegoś marketingowego chałturnika. Nazwę, jak i całą ideologię tego piwa, nawiązującą do czterech żywiołów Arystotelesa (uśmiałem się setnie ) uznano już widocznie za tak oszałamiający wzlot myśli marketingowej, że taki detal, jak nazwa producenta stał się nieistotny. Znaczek Bioland w tym przypadku w niechlubnej roli sankcjonującej cały ten reklamowy bełkot. Quo vadis, wolny rynku?.
    Kolor – brudnej słomki, w dodatku z leciutkim zmętnieniem;
    piana – zaskakująco wysoka i trwała, o ładnej koronkowej strukturze;
    nasycenie – mocne;
    zapach – wybitnie koncernowy: trochę słodkawej słodowości okraszonej odrobiną chmielu
    smak – mocna goryczka, która (jak zauważyłem) staje się znakiem rozpoznawczym piw ze znaczkiem Bioland (przynajmniej tych, które trafiły do polskich sklepów) – zupełnie jakby mocne nachmielenie decydowało o ekologiczności piwa...; sama goryczka całkiem niezła – ostra, ziołowa, aż cierpka – szkoda, że poza nią prawie nic nie czuć; chlebowy smaczek słodu wyczułem dopiero gdzieś na dalekim tle.

    Ciekawostka dla badaczy idei marketingowych
    Blog: Piwna Brytania

    Comment

    Przetwarzanie...