Ægir Bryggeri to założony w 2007 w niewielkiej norweskiej miejscowości Flåm browar restauracyjny. Choć początkowo zlecał większość produkcji innym browarom, to od kilku lat warzy już wszystko na swoich śmieciach. W ofercie znajduje się sporo piw, zarówno w tradycyjnych jak i nowofalowych stylach.
Lærdøl to sour cherry rye, jak napisano na opakowaniu, tak więc spodziewam się kwaśniaka. Piwo ma 5,5% alkoholu i poza podanym w kliku językach podstawowym składem to wszystko co o nim wiemy przed degustacją, bowiem nawet na stronie browar nie podaje szczegółów dotyczących swoich produktów.
Barwa bursztynowa, z delikatnym miedzianym połyskiem. Nieklarowna.
Znikoma piana. Nieobecna już po minucie. Zostaje jedynie cieniutka obrączka wokół szkła. A i ta znika po kilku kolejnych minutach.
Aromat mało interesujący. Przepłukane wiśnie i truskawki, do tego ziemistość i specyficzna nuta kojarząca się z miodem.
W smaku wyraźny kwasek, który oczywiście dominuje w profilu. Za moment pojawiają się charakterystyczne odcienie suszonej śliwki, delikatnie wędzone. W dalszym planie jest wiśnia i zbożowy cień słodów. Treściwość niewysoka, odnosi się wrażenie, że piwo jest dość mocno wodniste.
Nagazowanie średnie, odczuwalne w ustach.
Butelka 330ml z ciekawą, przyciągająca wzrok samoprzylepną etykietą. Kapsel firmowy z motywem pożerających swoje ogony węży.
Bardzo orzeźwiające piwo, co da się odczuć zwłaszcza w gorące dni. Jest kwaśne, choć lekkie w degustacji. Z drugiej strony żaden z niego rasowy sour i do klasycznych kwasiurów belgijskich ma jeszcze cztery klasy liceum do nadrobienia a może i semestr studiów również. 7 w skali 1-10.
Lærdøl to sour cherry rye, jak napisano na opakowaniu, tak więc spodziewam się kwaśniaka. Piwo ma 5,5% alkoholu i poza podanym w kliku językach podstawowym składem to wszystko co o nim wiemy przed degustacją, bowiem nawet na stronie browar nie podaje szczegółów dotyczących swoich produktów.
Barwa bursztynowa, z delikatnym miedzianym połyskiem. Nieklarowna.
Znikoma piana. Nieobecna już po minucie. Zostaje jedynie cieniutka obrączka wokół szkła. A i ta znika po kilku kolejnych minutach.
Aromat mało interesujący. Przepłukane wiśnie i truskawki, do tego ziemistość i specyficzna nuta kojarząca się z miodem.
W smaku wyraźny kwasek, który oczywiście dominuje w profilu. Za moment pojawiają się charakterystyczne odcienie suszonej śliwki, delikatnie wędzone. W dalszym planie jest wiśnia i zbożowy cień słodów. Treściwość niewysoka, odnosi się wrażenie, że piwo jest dość mocno wodniste.
Nagazowanie średnie, odczuwalne w ustach.
Butelka 330ml z ciekawą, przyciągająca wzrok samoprzylepną etykietą. Kapsel firmowy z motywem pożerających swoje ogony węży.
Bardzo orzeźwiające piwo, co da się odczuć zwłaszcza w gorące dni. Jest kwaśne, choć lekkie w degustacji. Z drugiej strony żaden z niego rasowy sour i do klasycznych kwasiurów belgijskich ma jeszcze cztery klasy liceum do nadrobienia a może i semestr studiów również. 7 w skali 1-10.