zaw. alk. 4,5%, but. 0,33 l
przysłane przez Jareckiego40. WIELKIE DZIĘKI!
Po piwie z Norwegii można się wiele spodziewać, ale piwa pszenicznego spodziewałbym się chyba najmniej (już choćby dlatego, że pszenica lubi żyzną glebę i cieplejszy, kontynentalny klimat). Tym większe zaskoczenie i ciekawość wypróbowania takiego wynalazku, wprowadzonego na rynek - jakby nie patrzeć - przez duży koncern. Który podobno zresztą "przyłożył rękę" do likwidacji paru regionalnych browarów i ich marek w Norwegii, przez co zasłużył na wieczne potępienie ze strony miłośników DOBREGO piwa. Skąd my to znamy ?
Kolor - żółto-miodowy, wpadający w słoneczny pomarańcz, silne zmętnienie;
piana - gruba, drobnoziarnista czapa jak w klasycznym pszeniczniaku z upływem czasu zatraca swoje "pszeniczne" właściwości i tworzy się średnioziarnisty drobny kożuszek;
nasycenie - słabiutkie, zarówno wizualnie jak i wyczuwalnie;
zapach - drożdżowy tak intensywny, że aż słodki;
smak - trochę inny niż niemieckie wzorce, nie specjalnie gorszy, za to dość interesujący: w wyczuwalnej od początku kwaskowatej, drożdżowej treści odnajdziemy sporo słodkawo-landrynkowych nutek owocowych przypominających nie banany raczej (tak typowe dla pszenicy), a owoce tropikalne, ananasy, trochę cytrusów (mandarynki i sporo cytryny); wszechobecna nuta drożdżowa przybiera w końcówce niezbyt przyjemny metaliczny posmak, a piwo staje się trochę wodniste (brak jakiegoś takiego pełnego zakończenia).
Mimo wszystko uważam, że warto spróbować.
przysłane przez Jareckiego40. WIELKIE DZIĘKI!
Po piwie z Norwegii można się wiele spodziewać, ale piwa pszenicznego spodziewałbym się chyba najmniej (już choćby dlatego, że pszenica lubi żyzną glebę i cieplejszy, kontynentalny klimat). Tym większe zaskoczenie i ciekawość wypróbowania takiego wynalazku, wprowadzonego na rynek - jakby nie patrzeć - przez duży koncern. Który podobno zresztą "przyłożył rękę" do likwidacji paru regionalnych browarów i ich marek w Norwegii, przez co zasłużył na wieczne potępienie ze strony miłośników DOBREGO piwa. Skąd my to znamy ?
Kolor - żółto-miodowy, wpadający w słoneczny pomarańcz, silne zmętnienie;
piana - gruba, drobnoziarnista czapa jak w klasycznym pszeniczniaku z upływem czasu zatraca swoje "pszeniczne" właściwości i tworzy się średnioziarnisty drobny kożuszek;
nasycenie - słabiutkie, zarówno wizualnie jak i wyczuwalnie;
zapach - drożdżowy tak intensywny, że aż słodki;
smak - trochę inny niż niemieckie wzorce, nie specjalnie gorszy, za to dość interesujący: w wyczuwalnej od początku kwaskowatej, drożdżowej treści odnajdziemy sporo słodkawo-landrynkowych nutek owocowych przypominających nie banany raczej (tak typowe dla pszenicy), a owoce tropikalne, ananasy, trochę cytrusów (mandarynki i sporo cytryny); wszechobecna nuta drożdżowa przybiera w końcówce niezbyt przyjemny metaliczny posmak, a piwo staje się trochę wodniste (brak jakiegoś takiego pełnego zakończenia).
Mimo wszystko uważam, że warto spróbować.