Tegoroczna letnia nowość z Baltiki w segmencie low cost, choć nie wiedzieć czemu na etykiecie widnieje słowo premium. Ekstrakt 10,5%, zawartość alkoholu 4,5%.
Ciemnosłomkowa barwa. Całkowicie przejrzysta, co umożliwia pełne śledzenie drogi wyjątkowo szalonych bąbelków gazu ku górze.
Biała piana o drobnej, jednorodnej teksturze. Stabilizuje się do dwumilimetrowego kożuszka. Trwałego.
W zapachu niemal kompletna pustka. Trochę kwasku i odległy cień drewnianych słodów.
Smak praktycznie pozbawiony goryczki. Anonsowana wcześniej drewniana, tępa słodowość i słodkie, kukurydziane odcienie. Jako dodatek landrynkowe posmaki.
Wyraźne, rześkie nagazowanie. Chyba, poza pianą, jedyny jaśniejszy element tego piwa.
Butelka o niestandardowej objętości 440ml, z podobnie nietypową foliową okleiną i odkręcanym kapslem. Ma niby intrygować a jest jak socjalistyczny neon na przemysłowym zadupiu miejskim.
Arcynudno, bez wyrazu, z charakterystyczną kartonową wschodnią barwą słodową. Do konsumpcji z zatkanym nosem. A najlepiej w ogóle. 5,5 w skali 1-10.
Ciemnosłomkowa barwa. Całkowicie przejrzysta, co umożliwia pełne śledzenie drogi wyjątkowo szalonych bąbelków gazu ku górze.
Biała piana o drobnej, jednorodnej teksturze. Stabilizuje się do dwumilimetrowego kożuszka. Trwałego.
W zapachu niemal kompletna pustka. Trochę kwasku i odległy cień drewnianych słodów.
Smak praktycznie pozbawiony goryczki. Anonsowana wcześniej drewniana, tępa słodowość i słodkie, kukurydziane odcienie. Jako dodatek landrynkowe posmaki.
Wyraźne, rześkie nagazowanie. Chyba, poza pianą, jedyny jaśniejszy element tego piwa.
Butelka o niestandardowej objętości 440ml, z podobnie nietypową foliową okleiną i odkręcanym kapslem. Ma niby intrygować a jest jak socjalistyczny neon na przemysłowym zadupiu miejskim.
Arcynudno, bez wyrazu, z charakterystyczną kartonową wschodnią barwą słodową. Do konsumpcji z zatkanym nosem. A najlepiej w ogóle. 5,5 w skali 1-10.