Pod marką Triehgornoje, nawiązującej do założonej w 1875 roku moskiewskiej manufakturty piwnej Triehgornaja, browar z Mytiszczi koło Moskwy wypuścił także witbiera. Piwo ma 4,1% alkoholu przy ekstrakcie 10% i zostało uwarzone przy udziale amerykańskich chmieli Cascade i Columbus.
Barwa jasnozłota, z lekkim mlecznym zamgleniem.
Biała piana, posiadająca zróżnicowaną teksturę. Oblepia szkło, opadając do zwartego i trwałego kożucha.
Aromat zbudowany na ziołowych, przyprawowych nutach, mocno trawiasty, a nawet i nieco miętowy jakby. W dalszym planie cytrusy i odrobina drożdży.
Smak w podobny sposób zdominowany przez trawę, zioła, może nawet i trochę kolendry. Daje się odczuć cytrusową kwaśność i nieznaczną cierpkość. Wyzwaniem jest za to odszukanie zbożowych, pszenicznych odcieni, które pojawiają się dopiero w dalekich posmakach. Co więcej, piwo jest mocno wodniste, a przede wszystkim brakuje mu ciepła i umiarkowanej słodyczy, charakterystycznej dla stylu.
Nagazowanie niestandardowo niskie przez co i rozczarowujące.
Opakowanie za to ma dużego plusa. Półlitrowa butelka z uszkiem, o oryginalnym "stołowym" kształcie, z prostą, ale elegancką etykietą i firmowym kapslem.
Według mnie eksperyment z zastosowaniem "amerykańców", zwłaszcza Columbusa, nie wyszedł piwu na dobre. To co w belgijskiej pszenicy stanowi o charakterze trunku tutaj zostało stłumione, zakrzyczane przez aromatyczne chmiele. Bjełyj Ejl jest kwaśny, cierpki, nieznośnie trawiasty, przez co bardzo jednostronny. Ponieważ bardzo lubię ten styl jego podmoskiewska interpretacja otrzymuje tylko 6,5 w skali 1-10.
Barwa jasnozłota, z lekkim mlecznym zamgleniem.
Biała piana, posiadająca zróżnicowaną teksturę. Oblepia szkło, opadając do zwartego i trwałego kożucha.
Aromat zbudowany na ziołowych, przyprawowych nutach, mocno trawiasty, a nawet i nieco miętowy jakby. W dalszym planie cytrusy i odrobina drożdży.
Smak w podobny sposób zdominowany przez trawę, zioła, może nawet i trochę kolendry. Daje się odczuć cytrusową kwaśność i nieznaczną cierpkość. Wyzwaniem jest za to odszukanie zbożowych, pszenicznych odcieni, które pojawiają się dopiero w dalekich posmakach. Co więcej, piwo jest mocno wodniste, a przede wszystkim brakuje mu ciepła i umiarkowanej słodyczy, charakterystycznej dla stylu.
Nagazowanie niestandardowo niskie przez co i rozczarowujące.
Opakowanie za to ma dużego plusa. Półlitrowa butelka z uszkiem, o oryginalnym "stołowym" kształcie, z prostą, ale elegancką etykietą i firmowym kapslem.
Według mnie eksperyment z zastosowaniem "amerykańców", zwłaszcza Columbusa, nie wyszedł piwu na dobre. To co w belgijskiej pszenicy stanowi o charakterze trunku tutaj zostało stłumione, zakrzyczane przez aromatyczne chmiele. Bjełyj Ejl jest kwaśny, cierpki, nieznośnie trawiasty, przez co bardzo jednostronny. Ponieważ bardzo lubię ten styl jego podmoskiewska interpretacja otrzymuje tylko 6,5 w skali 1-10.
Comment