Milk Stout, ekstrakt 18°, alkohol 6,7%.
Czarny jak smoła, nie da się przejrzeć.
Piana beżowa dość drobna i równomierna ale nie było jej za dużo przy laniu z PET-a w pociągu.
Pachnie ciemnymi, palonymi słodami.
Podobnie jest w smaku - wyraźna słodowość, sporo paloności, gorzkiej czarnej czekolady. Goryczki jednak niedużo, piwo dość łagodne w piciu, a to chyba za sprawą laktozy tudzież płatków owsianych (wymienione w składzie). Pije się przyjemnie i lekko, można powiedzieć że to "kobiecy" stout ale mi i kolegom bardzo smakował.
Wysoki ekstrakt, właściwie już porterowy, zapewne podbiła laktoza. Alkohol zupełnie niewyczuwalny.
Z powodu bogactwa piw na miejscu w browarze, to zabraliśmy na wynos do pociągu i tamże próbowaliśmy 5.01.2020. Kosztowało 4,20€ za litrowego PET-a.
Czarny jak smoła, nie da się przejrzeć.
Piana beżowa dość drobna i równomierna ale nie było jej za dużo przy laniu z PET-a w pociągu.
Pachnie ciemnymi, palonymi słodami.
Podobnie jest w smaku - wyraźna słodowość, sporo paloności, gorzkiej czarnej czekolady. Goryczki jednak niedużo, piwo dość łagodne w piciu, a to chyba za sprawą laktozy tudzież płatków owsianych (wymienione w składzie). Pije się przyjemnie i lekko, można powiedzieć że to "kobiecy" stout ale mi i kolegom bardzo smakował.
Wysoki ekstrakt, właściwie już porterowy, zapewne podbiła laktoza. Alkohol zupełnie niewyczuwalny.
Z powodu bogactwa piw na miejscu w browarze, to zabraliśmy na wynos do pociągu i tamże próbowaliśmy 5.01.2020. Kosztowało 4,20€ za litrowego PET-a.