Amber Ale z ukraińskiego Umania. Cztery słody: jęczmienny, karmelowy, monachijski i melanoidynowy. Zawartość alkoholu 5% przy ekstrakcie 11%. W Polsce piwa z Umania są ostatnio dystrybuowane przez Bevgroup z Legionowa.
Barwa bursztynowo-herbaciana. W pełni klarowna.
Żółtawa piana, stosunkowo wysoka po nalaniu, jednak szybko umykająca do bardzo marnej, dziurawej szumowiny.
Aromat generalnie mocno wodnisty, z pewnymi wtrąceniami słodowymi oraz owocowymi, winogronowymi nastrojami.
Smak również mocno przepłukany. Lekka goryczka, nieznaczny kwasek. Owoce w klimacie winogron i nieco tekturowa słodowość. Całość nie robi szału.
Przeciętne nagazowanie, nieco zbyt niskie jak dla mnie.
Butelka z wytłoczeniami. Etykieta z rudobrodym w tradycyjnym szkockim (no bo dudy) stroju. Estetyczny kapsel firmowy.
Piwo pozbawione wyrazu. Po ładnej prezentacji przychodzi rozczarowanie. Jak po nocy poślubnej w czasach gdy dziewictwo się dowoziło nienaruszone do celu niczym paczkę przez DHL. No więc tylko 6,5 w skali 1-10.
Barwa bursztynowo-herbaciana. W pełni klarowna.
Żółtawa piana, stosunkowo wysoka po nalaniu, jednak szybko umykająca do bardzo marnej, dziurawej szumowiny.
Aromat generalnie mocno wodnisty, z pewnymi wtrąceniami słodowymi oraz owocowymi, winogronowymi nastrojami.
Smak również mocno przepłukany. Lekka goryczka, nieznaczny kwasek. Owoce w klimacie winogron i nieco tekturowa słodowość. Całość nie robi szału.
Przeciętne nagazowanie, nieco zbyt niskie jak dla mnie.
Butelka z wytłoczeniami. Etykieta z rudobrodym w tradycyjnym szkockim (no bo dudy) stroju. Estetyczny kapsel firmowy.
Piwo pozbawione wyrazu. Po ładnej prezentacji przychodzi rozczarowanie. Jak po nocy poślubnej w czasach gdy dziewictwo się dowoziło nienaruszone do celu niczym paczkę przez DHL. No więc tylko 6,5 w skali 1-10.