Waissburg jest lagerem, przez producenta określanym jako klasyczne niemieckie piwo, którego recepturę opracowano w XV wieku w alpejskich browarach Bawarii. Receptura tego piwa została na nowo opracowana przez piwowarkę należącą do rodziny browarników Sandrę Torrmann specjalnie dla ukraińskiego Umania. Tyle ze strony browaru.
Samo piwo ma 4,7% alkoholu, przy 11% ekstraktu.
Barwa pełnego złota. Przejrzysta w pełni.
Wysoka piana, lekko żółtawa, posiadającą drobną teksturę. Ma raczej niską tendencję do oklejania szklanki. Bardzo długo i powoli się redukuje, stojąc sporą pierzyną na powierzchni.
Aromat słodowy, ziarnisty, wyraźny. Wyczuwalna pewna, aczkolwiek według mnie akceptowalna doza diacetylu. Gdzieś daleko w tle nieznaczne ziołowe chmiele.
Smak jak na lagera, do tego "niemieckiego" jest nieznośnie słodki, w klimacie jakiegoś słodzika. Do tego ta słitaśna słodowość ma jeszcze posmaki mokrego kartonu. Diacetyl na podobnie niedużym poziomie co w zapachu. Symboliczna goryczka, jednak o łodygowym, mało przyjemnym charakterze.
Nagazowanie bardzo przeciętne jak na styl.
Butelka 500ml z wytłoczeniami. Ładna, całkiem elegancka etykieta, co podkreśla dobór kolorów. Kapsel z nazwą piwa i nocnym zarysem miasta.
Męczące piwo. Poza walorami wizualnymi i oprawą graficzną reszta jest równie szlachetna co sztucznie barwiona ikra taszy przy kawiorze z bieługi. No ale może to taka przemyślana strategia - wszystko można zwalić teraz na Germańców 6,5 w skali 1-10.
Samo piwo ma 4,7% alkoholu, przy 11% ekstraktu.
Barwa pełnego złota. Przejrzysta w pełni.
Wysoka piana, lekko żółtawa, posiadającą drobną teksturę. Ma raczej niską tendencję do oklejania szklanki. Bardzo długo i powoli się redukuje, stojąc sporą pierzyną na powierzchni.
Aromat słodowy, ziarnisty, wyraźny. Wyczuwalna pewna, aczkolwiek według mnie akceptowalna doza diacetylu. Gdzieś daleko w tle nieznaczne ziołowe chmiele.
Smak jak na lagera, do tego "niemieckiego" jest nieznośnie słodki, w klimacie jakiegoś słodzika. Do tego ta słitaśna słodowość ma jeszcze posmaki mokrego kartonu. Diacetyl na podobnie niedużym poziomie co w zapachu. Symboliczna goryczka, jednak o łodygowym, mało przyjemnym charakterze.
Nagazowanie bardzo przeciętne jak na styl.
Butelka 500ml z wytłoczeniami. Ładna, całkiem elegancka etykieta, co podkreśla dobór kolorów. Kapsel z nazwą piwa i nocnym zarysem miasta.
Męczące piwo. Poza walorami wizualnymi i oprawą graficzną reszta jest równie szlachetna co sztucznie barwiona ikra taszy przy kawiorze z bieługi. No ale może to taka przemyślana strategia - wszystko można zwalić teraz na Germańców 6,5 w skali 1-10.