Mieszcząca się w Fastovie Pivovarnya Ziberta została założona w 1906 roku przez panów Juliusa Ziberta i Germana Saalmana. Od 1986 roku browar związany jest z kijowskim Obolonem, który w 1992 roku został pierwszą sprywatyzowaną firmą w niepodległej Ukrainie. Marka Zibert, warzona od niemal 10 lat, obejmuje piwa, które wzorują się na stylach niemieckich, jak bock, dunkel, marcowe czy pszeniczne. To ostatnie przybliżę w kilku zdaniach.
Piwo ma 12.5% ekstraktu i 5% alkoholu.
Barwa złota, mocno wpadająca w pomarańczową. Prawidłowo mętna, co świadczy o braku filtracji.
Biała, mięsista i wysoka po nalaniu piana. Siedzi stosunkowo długo wysoką koroną na powierzchni, a przy opadaniu zostawia nieduże krzaczki na ściankach.
Aromat jak na styl przesunięty w kierunku fenoli. Wyraźne goździki i pieprz. Mocne nuty suszonej śliwki, tudzież innego owocowego suszu. Banany i odrobina wanilii znacznie dalej w bukiecie. Drożdżowy finisz "wieńczy dzieło".
W smaku podobny balans - sporo goździków i innych przypraw. Ale potem się robi już słabiej. Słodycz umiarkowana i raczej niebananowa, rozmyta. W ogóle piwo jest takie jakby niewyraźne, przepłukane. Spodziewanej przeciwwagi w postaci kwasku nie ma prawie wcale. Finisz przypomina taki posmak po zjedzeniu słodkiego, lekko nadgniłego jabłka.
Nagazowanie jak na pszenicę jest zbyt niskie. Piwo przez to wydaje się dodatkowo pozbawione życia.
Butelka 500ml z etykietą, na której przedstawiona plażowa scenka "z epoki". Estetyczny kapsel przypisany marce Zibert.
Wszystko wydaje się mniej lub bardziej przyzwoite do momentu spróbowania piwa. Niestety profil smakowy jest mało ciekawy, źle zbalansowany, z dziwnymi posmakami. W rezultacie otrzymujemy kiepską pszenicę, która mniej wprawionego piwosza może mocno zniechęcić do tego, sympatycznego przecież stylu. 6,5 w skali 1-10.
Piwo ma 12.5% ekstraktu i 5% alkoholu.
Barwa złota, mocno wpadająca w pomarańczową. Prawidłowo mętna, co świadczy o braku filtracji.
Biała, mięsista i wysoka po nalaniu piana. Siedzi stosunkowo długo wysoką koroną na powierzchni, a przy opadaniu zostawia nieduże krzaczki na ściankach.
Aromat jak na styl przesunięty w kierunku fenoli. Wyraźne goździki i pieprz. Mocne nuty suszonej śliwki, tudzież innego owocowego suszu. Banany i odrobina wanilii znacznie dalej w bukiecie. Drożdżowy finisz "wieńczy dzieło".
W smaku podobny balans - sporo goździków i innych przypraw. Ale potem się robi już słabiej. Słodycz umiarkowana i raczej niebananowa, rozmyta. W ogóle piwo jest takie jakby niewyraźne, przepłukane. Spodziewanej przeciwwagi w postaci kwasku nie ma prawie wcale. Finisz przypomina taki posmak po zjedzeniu słodkiego, lekko nadgniłego jabłka.
Nagazowanie jak na pszenicę jest zbyt niskie. Piwo przez to wydaje się dodatkowo pozbawione życia.
Butelka 500ml z etykietą, na której przedstawiona plażowa scenka "z epoki". Estetyczny kapsel przypisany marce Zibert.
Wszystko wydaje się mniej lub bardziej przyzwoite do momentu spróbowania piwa. Niestety profil smakowy jest mało ciekawy, źle zbalansowany, z dziwnymi posmakami. W rezultacie otrzymujemy kiepską pszenicę, która mniej wprawionego piwosza może mocno zniechęcić do tego, sympatycznego przecież stylu. 6,5 w skali 1-10.