Lwowski również trafił do mojego blogowego cyklu o odleżakowanych porterów. Wersję pitą przed laty w terminie opisałem w poście #14, tu zaś będą wrażenie z egzemplarza degustowanego 640 dni po terminie:
Kolor: Bardzo ciemny brąz, pod światło głęboka czerwień. Za jasny na 20°.
Piana: Średnio wysoka, kremowa. Opada do niepełnej obwódki, niemal nic nie osadza się na ściankach.
Zapach: Przede wszystkim czuć wyraźny alkohol, poza tym nuty owocowe (winogrona, truskawki) i niewiele więcej.
Smak: Z początku porter jest gęsty i treściwy, ale to wrażenie szybko ucieka, ponieważ tu też pojawia się wyraźny alkohol. Jest lekka palona goryczka, jest trochę smaczków owocowo-orzechowych w tle, ale po pozytywnym pierwszym łyku czuć już niemal tylko alkohol na tle lekkiej paloności.
Podsumowanie: Temu porterowi nie służy nie tylko to, że jest w łapach koncernu, ale i fakt leżakowania. Powinien mieć mnóstwo smaku i niewiele alkoholu (w końcu jest stosunkowo lekko odfermentowany), a jest wręcz przeciwnie.
Czy warto leżakować? Nie. Tak silny alkohol niemal dwa lata po terminie nie wróży dobrze dalszemu leżakowaniu.
Kolor: Bardzo ciemny brąz, pod światło głęboka czerwień. Za jasny na 20°.
Piana: Średnio wysoka, kremowa. Opada do niepełnej obwódki, niemal nic nie osadza się na ściankach.
Zapach: Przede wszystkim czuć wyraźny alkohol, poza tym nuty owocowe (winogrona, truskawki) i niewiele więcej.
Smak: Z początku porter jest gęsty i treściwy, ale to wrażenie szybko ucieka, ponieważ tu też pojawia się wyraźny alkohol. Jest lekka palona goryczka, jest trochę smaczków owocowo-orzechowych w tle, ale po pozytywnym pierwszym łyku czuć już niemal tylko alkohol na tle lekkiej paloności.
Podsumowanie: Temu porterowi nie służy nie tylko to, że jest w łapach koncernu, ale i fakt leżakowania. Powinien mieć mnóstwo smaku i niewiele alkoholu (w końcu jest stosunkowo lekko odfermentowany), a jest wręcz przeciwnie.
Czy warto leżakować? Nie. Tak silny alkohol niemal dwa lata po terminie nie wróży dobrze dalszemu leżakowaniu.
Comment