Sweet Stout z browaru w Tadcaster. Alkohol 5,0%. Do produkcji wykorzystano ekologiczny słód jęczmienny, ekologiczny chmiel (nie podano jaki), ekologiczny ekstrakt kakaowy i wreszcie ekologiczny cukier trzcinowy. No i woda pochodzi z historycznej XVII-wiecznej studni, z głębokości 26 metrów. Na kontrze ekologiczność potwierdza odpowiednia ilość znaczków dla maniaków zdrowej żywności i innych wegan. Trochę strach otwierać, bo wlewam to w zwykłą nieekologiczną szklankę z huty szkła
Ciemna, nieprzejrzysta barwa. Pod silnym źródłem światła przebłyski miedziano-rubinowe.
Beżowa piana, o niejednorodnej teksturze. Wysoka po nalaniu, stopniowo redukuje się do zwartej kilkumilimetrowej, trwałej pierzynki. Nieduże resztki na ściankach.
Aromat o balansie przesuniętym silnie w kierunku słodkości. Czekoladowe, kakaowe, nawet lekko mleczne nuty. W tle wyczuwalne nieznaczne palone klimaty. Piwo w odbiorze sprawia wrażenie mocno kremowe. Na skraju percepcji wyczułem również delikatne chmielowe odcienie.
Smak jeszcze mocniej podkreśla słodki charakter tego stouta. Aczkolwiek jak dla mnie zbyt wysoki jest udział cukrów podanych wprost w profilu, kosztem słodowych elementów stoutowych. Na szczęście mamy wyczuwalną goryczkę, która wraz z palonymi klimatami pozostaje dość długo w posmakach. Piwo całkiem treściwe, trudno zarzucić mu wodnistość.
Nagazowanie w dolnych rejonach stanów średnich. Prawidłowe.
Butelka, o nietypowej pojemności 550ml. Graficznie dobrze dobrana do stylu piwa, w beżowo-brązowych odcieniach. Na etykiecie w roli głównej gałązka z ziarnem kakaowca. Kapsel z charakterystyczną dla browaru stylizowaną rozetką.
Piwo sprawia wrażenie solidnej produkcji. Na pewno dla miłośników słodkich stoutów będzie bardzo interesującym doświadczeniem. Dla mnie jest trochę za słodkie (ekologiczny cukier trzcinowy...), choć muszę uczciwie przyznać, że chmiel w pewnym stopniu stara się zbalansować to słitaśne odczucie Za wrażenia 8,5 w skali 1-10.
Ciemna, nieprzejrzysta barwa. Pod silnym źródłem światła przebłyski miedziano-rubinowe.
Beżowa piana, o niejednorodnej teksturze. Wysoka po nalaniu, stopniowo redukuje się do zwartej kilkumilimetrowej, trwałej pierzynki. Nieduże resztki na ściankach.
Aromat o balansie przesuniętym silnie w kierunku słodkości. Czekoladowe, kakaowe, nawet lekko mleczne nuty. W tle wyczuwalne nieznaczne palone klimaty. Piwo w odbiorze sprawia wrażenie mocno kremowe. Na skraju percepcji wyczułem również delikatne chmielowe odcienie.
Smak jeszcze mocniej podkreśla słodki charakter tego stouta. Aczkolwiek jak dla mnie zbyt wysoki jest udział cukrów podanych wprost w profilu, kosztem słodowych elementów stoutowych. Na szczęście mamy wyczuwalną goryczkę, która wraz z palonymi klimatami pozostaje dość długo w posmakach. Piwo całkiem treściwe, trudno zarzucić mu wodnistość.
Nagazowanie w dolnych rejonach stanów średnich. Prawidłowe.
Butelka, o nietypowej pojemności 550ml. Graficznie dobrze dobrana do stylu piwa, w beżowo-brązowych odcieniach. Na etykiecie w roli głównej gałązka z ziarnem kakaowca. Kapsel z charakterystyczną dla browaru stylizowaną rozetką.
Piwo sprawia wrażenie solidnej produkcji. Na pewno dla miłośników słodkich stoutów będzie bardzo interesującym doświadczeniem. Dla mnie jest trochę za słodkie (ekologiczny cukier trzcinowy...), choć muszę uczciwie przyznać, że chmiel w pewnym stopniu stara się zbalansować to słitaśne odczucie Za wrażenia 8,5 w skali 1-10.
Comment