American India Pale Ale z londyńskiej Upiornej Brody. Mocno alkoholowe, bo 7,1% tym razem (woltaż marki, jak podano na stronie browaru, bywa zmienny). Na tejże samej stronie info o chmielach - Summit, Apollo, Citra, Columbus i słodach - Pale, CaraRed, Munich. No i najbardziej fajowa informacja - odkryj w sobie duszę kowboja żeby popijać tym swoje ulubione żarcie Texmex
Barwa jasnobrązowa, wpadająca w pomarańczową. Chmielone na zimno, więc i mocno mętne.
Jasno kremowa piana, o niejednorodnej teksturze. Średnio lepi się do szkła. Stabilizuje się po kilku minutach do całkiem grubaśnej i obecnej do końca szumowiny.
Aromat oczywiście mocno pojechany po chmielu, przede wszystkim mocno trawiastym, ale zaraz obok pojawiają się bardzo wyraźne słodowe, ziarniste nuty oraz pokaźny odcień drożdży. Alkohol zupełnie nie wyczuwalny.
Smak nie jest tak jednoznaczny, jak można by się było spodziewać po nachmieleniu. Oprócz aromatycznego, chmielowego charakteru jest sporo słodowej części. Piwo poza goryczką wygasa także ziarnistymi, chlebowymi, a nawet orzechowymi posmakami. No i tutaj pojawia się także leciutkie grzanie alkoholowe.
Wysycenie średnie w kierunku wyższego.
Butelka 330ml w klimacie innych produkcji browaru. Nieco mroczna estetyka etykiety. Oryginalny kapsel, z owłosioną w rejonach brody trupią czachą (weird beard!), trzymającą w zębach cygaro. No i historyjka o kowbojach oczywiście
Nasypać tonę chmieli, które urywają gębę nie jest sztuką. Sztuką jest zrobić przyjazne piwo, które umiejętnie potrafi zbalansować wyrazistość chmieli słodową podstawą. I według mnie ta słodowa noga to jest główna zaleta Five O’clock Shadow. 8,5 w skali 1-10.
Barwa jasnobrązowa, wpadająca w pomarańczową. Chmielone na zimno, więc i mocno mętne.
Jasno kremowa piana, o niejednorodnej teksturze. Średnio lepi się do szkła. Stabilizuje się po kilku minutach do całkiem grubaśnej i obecnej do końca szumowiny.
Aromat oczywiście mocno pojechany po chmielu, przede wszystkim mocno trawiastym, ale zaraz obok pojawiają się bardzo wyraźne słodowe, ziarniste nuty oraz pokaźny odcień drożdży. Alkohol zupełnie nie wyczuwalny.
Smak nie jest tak jednoznaczny, jak można by się było spodziewać po nachmieleniu. Oprócz aromatycznego, chmielowego charakteru jest sporo słodowej części. Piwo poza goryczką wygasa także ziarnistymi, chlebowymi, a nawet orzechowymi posmakami. No i tutaj pojawia się także leciutkie grzanie alkoholowe.
Wysycenie średnie w kierunku wyższego.
Butelka 330ml w klimacie innych produkcji browaru. Nieco mroczna estetyka etykiety. Oryginalny kapsel, z owłosioną w rejonach brody trupią czachą (weird beard!), trzymającą w zębach cygaro. No i historyjka o kowbojach oczywiście
Nasypać tonę chmieli, które urywają gębę nie jest sztuką. Sztuką jest zrobić przyjazne piwo, które umiejętnie potrafi zbalansować wyrazistość chmieli słodową podstawą. I według mnie ta słodowa noga to jest główna zaleta Five O’clock Shadow. 8,5 w skali 1-10.
Comment