Butelka którą trzymam w dłoni to kolaboracja z amerykańskim caftem Sierra Nevada. Piwo opisano na etykiecie jako Anglo American Pale Ale. Wykorzystano amerykańskie chmiele (choć nie podano jakie) i angielską bazę słodową. Twin Peaks (nawiązanie do kultowego amerykańskiego serialu Lyncha i Frosta sprzed ponad 20 lat) ma 5% alkoholu, ekstrakt nie został podany na opakowaniu.
Barwa miodowo-pomarańczowa. Klarowna.
Biała, nieco strzępiasta piana, o raczej drobnej teksturze. Przeciętnej trwałości. Po kilku minutach naśnieżenie na powierzchni i obrączka wokół szkła. Jak to się teraz mówi? Lacing?
Aromat nie bucha znad szkła i nie upośledza nozdrzy, ale jest przyjemnie wyważony, zbudowany z nut owoców tropikalnych, głównie mango, słodkich owoców typu truskawka a następnie cytrusów i kwiatów. Dopiero potem pojawia się delikatnie tchnienie iglaste, żywiczne. Doskonały.
W smaku dochodzi go głosu amerykańskie chmielenie ze swą mocną, nawet nieco ściągającą goryczką a'la grejpfrut i skórka cytrynowa. Potem wracamy do owocowych nastrojów, jest też nieco ziół a pod sam koniec pojawia się chlebowa, nieco ciasteczkowa nuta. W posmakach wygasająca goryczka. Pomimo wyraźnej chmielowości piwo ma przejrzysty, przyjazny profil.
Nasycenie średnie plus. Wystarczająco orzeźwiające.
Butelka z etykietą w stylu innych produkcji z Bakewell. Tym razem pomnikowa pani jest ceglasto-pomarańczowa a tło zółto-zielone. Ciepłe, miłe oku połączenie. Kapsel firmowy.
Świetne piwo o bogatym w smaczki charakterze, urzekające zwłaszcza aromatem. Mocno owocowo akcentowane i pomimo wyraźnej goryczki do polecenia nawet tym, dla których piwna rewolucja kojarzy się jedynie z wykręcaniem gęby. 9,5 w skali 1-10.
Barwa miodowo-pomarańczowa. Klarowna.
Biała, nieco strzępiasta piana, o raczej drobnej teksturze. Przeciętnej trwałości. Po kilku minutach naśnieżenie na powierzchni i obrączka wokół szkła. Jak to się teraz mówi? Lacing?
Aromat nie bucha znad szkła i nie upośledza nozdrzy, ale jest przyjemnie wyważony, zbudowany z nut owoców tropikalnych, głównie mango, słodkich owoców typu truskawka a następnie cytrusów i kwiatów. Dopiero potem pojawia się delikatnie tchnienie iglaste, żywiczne. Doskonały.
W smaku dochodzi go głosu amerykańskie chmielenie ze swą mocną, nawet nieco ściągającą goryczką a'la grejpfrut i skórka cytrynowa. Potem wracamy do owocowych nastrojów, jest też nieco ziół a pod sam koniec pojawia się chlebowa, nieco ciasteczkowa nuta. W posmakach wygasająca goryczka. Pomimo wyraźnej chmielowości piwo ma przejrzysty, przyjazny profil.
Nasycenie średnie plus. Wystarczająco orzeźwiające.
Butelka z etykietą w stylu innych produkcji z Bakewell. Tym razem pomnikowa pani jest ceglasto-pomarańczowa a tło zółto-zielone. Ciepłe, miłe oku połączenie. Kapsel firmowy.
Świetne piwo o bogatym w smaczki charakterze, urzekające zwłaszcza aromatem. Mocno owocowo akcentowane i pomimo wyraźnej goryczki do polecenia nawet tym, dla których piwna rewolucja kojarzy się jedynie z wykręcaniem gęby. 9,5 w skali 1-10.
Comment