Extra Special Bitter, czyli angielskie pale ale z "misiowego" browaru w Congleton, który jakiś czas temu stał się w piwnie zorientowanej Polsce bardziej znany dzięki uwarzeniu piwa Wojtek. Więcej o Wojtku tutaj.
Bruins Ruin zawiera 5,0% alkoholu.
Piwo ma ciemnozłotą barwę, wpadającą w miękkie odcienie miodowe. Jest w pełni klarowne.
Żółtawa piana, o drobnej teksturze, średnia po nalaniu. Po kilku chwilach zaczyna stopniowo opadać do cienkiego naśnieżenia, delikatnie oklejając ścianki.
Stonowany aromat o słodowej podstawie, z nieznacznym karmelem w tle i lekko orzechowymi odcieniami. Obecne nuty chmielowe, kojarzące się nieco z sianem.
Smak jest przedłużeniem wrażeń zapachowych. Także tutaj orzech i siano. Niezbyt wysoka ale wyraźna goryczka, przywodząca na myśl zarówno chmiel, jak i jakieś zielsko. W tle wyczuwalny karmel.
Nasycenie gazem na średnio-niskim poziomie. Mało zauważalne.
Butelka z samoprzylepną etykietą z nieodłącznym niedźwiadkiem. Goły niebieski kapsel. Na kontrze podstawowy skład oraz historia powstania nazwy Beartown, która dość niesławnie przylgnęła do Congleton w XVII w. (chętnych zapraszam do poszperania w sieci), a którą browar mimo wszystko z chęcią wpiął sobie w butonierkę
Sympatyczne piwo o wyjątkowo miękkim profilu smakowo-zapachowym. Na pewno dobre wrażenie robią klimaty suchego siana oraz aromatycznej i nie gryzącej goryczki. Może nagazowanie jest zbyt niskie, ale to już mniej ważny szczegół. Warte polecenia nie tylko przy powitaniu na misia. 8,5 w skali 1-10.
Bruins Ruin zawiera 5,0% alkoholu.
Piwo ma ciemnozłotą barwę, wpadającą w miękkie odcienie miodowe. Jest w pełni klarowne.
Żółtawa piana, o drobnej teksturze, średnia po nalaniu. Po kilku chwilach zaczyna stopniowo opadać do cienkiego naśnieżenia, delikatnie oklejając ścianki.
Stonowany aromat o słodowej podstawie, z nieznacznym karmelem w tle i lekko orzechowymi odcieniami. Obecne nuty chmielowe, kojarzące się nieco z sianem.
Smak jest przedłużeniem wrażeń zapachowych. Także tutaj orzech i siano. Niezbyt wysoka ale wyraźna goryczka, przywodząca na myśl zarówno chmiel, jak i jakieś zielsko. W tle wyczuwalny karmel.
Nasycenie gazem na średnio-niskim poziomie. Mało zauważalne.
Butelka z samoprzylepną etykietą z nieodłącznym niedźwiadkiem. Goły niebieski kapsel. Na kontrze podstawowy skład oraz historia powstania nazwy Beartown, która dość niesławnie przylgnęła do Congleton w XVII w. (chętnych zapraszam do poszperania w sieci), a którą browar mimo wszystko z chęcią wpiął sobie w butonierkę
Sympatyczne piwo o wyjątkowo miękkim profilu smakowo-zapachowym. Na pewno dobre wrażenie robią klimaty suchego siana oraz aromatycznej i nie gryzącej goryczki. Może nagazowanie jest zbyt niskie, ale to już mniej ważny szczegół. Warte polecenia nie tylko przy powitaniu na misia. 8,5 w skali 1-10.
Comment