Stout ten został pierwotnie uwarzony jako okazjonalne piwo na powitanie nowego głównego piwowara, jednak tak się spodobał, że trafił do stałej oferty mikrusa z Buxton. Jest niefiltrowany, niepasteryzowany, refermentowany w butelce. W składzie jęczmień, owies i pszenica. Zawartość alkoholu 7,4%. Butelkowane 3 stycznia 2014.
Barwa nieprzenikniona. Możemy się domyślać, że chodzi o najciemniejszy odcień brązu. Nawet pod światło nie połyskuje.
Brązowa piana o zróżnicowanej teksturze. Dość mocno oblepia szkło opadając do wyraźnej i trwałej szumowinki i wysokiej obrączki wokół.
Wyrazisty, mięsisty aromat uderza mocną kawowo-czekoladową nutą palonych słodów, z dodatkiem lukrecji, oraz całkiem wyraźnymi nastrojami owocowymi.
Smak również zasługuje na szczególną uwagę. Mocny, ziarnisto-kawowo-palony na pierwszym planie, z czasem wyśmienicie przechodzi w kierunku słodkawych, czekoladowo-owocowo-waniliowych odcieni. Alkohol odczuwalny delikatnie, w postaci ciepłych, rozgrzewających aromatów. W posmakach długo utrzymuje się szlachetna palona goryczka. Pomimo wyrazistości profilu piwo jest gładkie w odbiorze.
Nagazowanie średnie. Wyczuwalne.
Butelka 330ml z ciemnoszarą, dość nudnawą etykietą i gołym kapslem. Starsze, półlitrowe wersje piw z Buxtona odznaczały się znacznie większą estetyczną finezją w budowaniu nastroju, przy podobnym nakładzie środków.
Doskonałe piwo. Gładkie, wyraziste, pełne aromatów, świetnie wyważone. Zrazu drapie pazurem wytrawności, po czym subtelnie głaszcze miękkim podbrzuszem aksamitnych nastrojów. Skoro teraz robi takie wrażenie, to co by się działo po doleżakowaniu... No dla mnie bomba. Za całokształt 9,5 w skali 1-10.
Barwa nieprzenikniona. Możemy się domyślać, że chodzi o najciemniejszy odcień brązu. Nawet pod światło nie połyskuje.
Brązowa piana o zróżnicowanej teksturze. Dość mocno oblepia szkło opadając do wyraźnej i trwałej szumowinki i wysokiej obrączki wokół.
Wyrazisty, mięsisty aromat uderza mocną kawowo-czekoladową nutą palonych słodów, z dodatkiem lukrecji, oraz całkiem wyraźnymi nastrojami owocowymi.
Smak również zasługuje na szczególną uwagę. Mocny, ziarnisto-kawowo-palony na pierwszym planie, z czasem wyśmienicie przechodzi w kierunku słodkawych, czekoladowo-owocowo-waniliowych odcieni. Alkohol odczuwalny delikatnie, w postaci ciepłych, rozgrzewających aromatów. W posmakach długo utrzymuje się szlachetna palona goryczka. Pomimo wyrazistości profilu piwo jest gładkie w odbiorze.
Nagazowanie średnie. Wyczuwalne.
Butelka 330ml z ciemnoszarą, dość nudnawą etykietą i gołym kapslem. Starsze, półlitrowe wersje piw z Buxtona odznaczały się znacznie większą estetyczną finezją w budowaniu nastroju, przy podobnym nakładzie środków.
Doskonałe piwo. Gładkie, wyraziste, pełne aromatów, świetnie wyważone. Zrazu drapie pazurem wytrawności, po czym subtelnie głaszcze miękkim podbrzuszem aksamitnych nastrojów. Skoro teraz robi takie wrażenie, to co by się działo po doleżakowaniu... No dla mnie bomba. Za całokształt 9,5 w skali 1-10.