Blonde Ale, czyli lekki angielski ejl, o zawartości alkoholu 3,6%. Chmielony odmianami Hersbruker, Fuggles i First Gold. Nazwa piwa wywodzi się od charakterystycznej zakręconej iglicy (twisted spire) kościoła Najświętszej Marii Dziewicy (tu do obejrzenia) w Cleobury Mortimer, skąd też pochodzi browar Hobsons.
Barwa słomkowa w kierunku jasnozłotej. Klarowna.
Biała, niewysoka od samego początku piana. Opada do szumowinki po dwóch minutach.
Niezbyt wydatny aromat. Nieznaczna słodowość i delikatny trawiasty chmiel w dalszym tle.
Smak bardzo skromny, sprawia wrażenie zbyt wodnistego. Pomimo zastosowania trzech chmieli goryczka mikra, szybko umyka. Jest jakaś tam subtelna trawiasto-ziołowa nuta chmielowa i bardzo, bardzo cieniutkie odcienie słodowe.
Nagazowanie wyjątkowo niskie. Jak dla mnie pogłębia tylko marazm profilu.
Opakowanie jest chyba niestety najjaśniejszym (obok oczywiście barwy ) elementem całości. Przeźroczysta butelka z estetyczną etykietą, na której rzeczona iglica w aureoli. Do tego rzucająca się w oczy biała owijka z Union Jackiem, obejmująca także kapsel. Na kontrze pomocnik degustacyjny i krótkie nawiązanie do nazwy piwa.
Słabe piwo. Najsłabsze z Hobsonsa jakie miałem okazję pić. Pomimo tego, że blond ale jest dość dyskretnym stylem, to takie cienkusze jak ten są już pewną przesadą. 6 w skali 1-10 i chyba przy okazji wybiorę się do kościoła NMP w Cleobury Mortimer. Może mnie bardziej zakręci.
Barwa słomkowa w kierunku jasnozłotej. Klarowna.
Biała, niewysoka od samego początku piana. Opada do szumowinki po dwóch minutach.
Niezbyt wydatny aromat. Nieznaczna słodowość i delikatny trawiasty chmiel w dalszym tle.
Smak bardzo skromny, sprawia wrażenie zbyt wodnistego. Pomimo zastosowania trzech chmieli goryczka mikra, szybko umyka. Jest jakaś tam subtelna trawiasto-ziołowa nuta chmielowa i bardzo, bardzo cieniutkie odcienie słodowe.
Nagazowanie wyjątkowo niskie. Jak dla mnie pogłębia tylko marazm profilu.
Opakowanie jest chyba niestety najjaśniejszym (obok oczywiście barwy ) elementem całości. Przeźroczysta butelka z estetyczną etykietą, na której rzeczona iglica w aureoli. Do tego rzucająca się w oczy biała owijka z Union Jackiem, obejmująca także kapsel. Na kontrze pomocnik degustacyjny i krótkie nawiązanie do nazwy piwa.
Słabe piwo. Najsłabsze z Hobsonsa jakie miałem okazję pić. Pomimo tego, że blond ale jest dość dyskretnym stylem, to takie cienkusze jak ten są już pewną przesadą. 6 w skali 1-10 i chyba przy okazji wybiorę się do kościoła NMP w Cleobury Mortimer. Może mnie bardziej zakręci.