styl: double IPA
alk. 8,1%
Obok serii "Holy Hoppin' Hell" obejmującej imperialne IPA, browar Weird Beard wypuszcza jeszcze jedną serię bazującą na tym samym zasypie i zmiennych chmielach - serię piw sesyjnych, o niskiej zaw. alkoholu, zwaną "Little Things That Kill". W pewnym momencie w tej serii pojawiło się piwo z jednym z dwóch ulubionych przez chłopaków odmian chmielu - Sorachi Ace (druga z tych odmian to Nelson Sauvin). Tak narodziło się "Sorachi Face Punch", ale z upodobania do tegoż chmielu postanowili pobawić się nieco więcej, zmienili recepturę, podciągnęli woltaż i... wyszło piwo konkretne, niczym imperialna IPA. Nazwano je "Sorachi Face Plant", a jego etykieta, tak, jak i samo piwo zresztą, nawiązuje do serii "Holy Hoppin' Hell".
BARWA: bursztynowa, lekka opalizacja
ZAPACH: cytrusowy - świeżo startej skórki pomarańczowej z wyraźnym słodkim akcetem kokosowym (taki koktajl kokosowo-pomarańczowy), w tle trochę nut ziemistych
SMAK: kontynuacja zapachowych wątków cytrusowych - słodkie pomarańcze, ale w sposób nietypowy, esencjonalny, jakby olejek wyciśnięty ze skórek, tyle że bez śladu słodyczy, za to z pewną ziemistością, czy żywicznością przechodzącą za chwilę w potężną dawkę goryczki (goryczka płaska, dość tępa, brakuje tu jakiegoś aromatycznego zakończenia); w tle cały czas pałęta się słodka kokosowa nuta koktajlowa, a w końcówce pojawia się rozgrzewająca nuta alkoholowa.
alk. 8,1%
Obok serii "Holy Hoppin' Hell" obejmującej imperialne IPA, browar Weird Beard wypuszcza jeszcze jedną serię bazującą na tym samym zasypie i zmiennych chmielach - serię piw sesyjnych, o niskiej zaw. alkoholu, zwaną "Little Things That Kill". W pewnym momencie w tej serii pojawiło się piwo z jednym z dwóch ulubionych przez chłopaków odmian chmielu - Sorachi Ace (druga z tych odmian to Nelson Sauvin). Tak narodziło się "Sorachi Face Punch", ale z upodobania do tegoż chmielu postanowili pobawić się nieco więcej, zmienili recepturę, podciągnęli woltaż i... wyszło piwo konkretne, niczym imperialna IPA. Nazwano je "Sorachi Face Plant", a jego etykieta, tak, jak i samo piwo zresztą, nawiązuje do serii "Holy Hoppin' Hell".
BARWA: bursztynowa, lekka opalizacja
ZAPACH: cytrusowy - świeżo startej skórki pomarańczowej z wyraźnym słodkim akcetem kokosowym (taki koktajl kokosowo-pomarańczowy), w tle trochę nut ziemistych
SMAK: kontynuacja zapachowych wątków cytrusowych - słodkie pomarańcze, ale w sposób nietypowy, esencjonalny, jakby olejek wyciśnięty ze skórek, tyle że bez śladu słodyczy, za to z pewną ziemistością, czy żywicznością przechodzącą za chwilę w potężną dawkę goryczki (goryczka płaska, dość tępa, brakuje tu jakiegoś aromatycznego zakończenia); w tle cały czas pałęta się słodka kokosowa nuta koktajlowa, a w końcówce pojawia się rozgrzewająca nuta alkoholowa.