styl: IPA
alk. 6,5%
Mad Hatter to całkiem nowy craft z Liverpool założony w lutym 2013 r. przez Garretha Mathewsa z żoną Sue Starling. Garreth miał w życiu dwie pasje - filozofię (był pracownikiem naukowym na uniwersytecie) i piwowarstwo (zaczynał od tradycyjnych brew-kitów). Trochę za namową Sue rzucił w końcu nudną uczelnię i podążając śladem piwnej rewolucji, otworzyli razem mały browar, dołączając do coraz prężniejszej grupy rewolucjonistów w swoim mieście: Liverpool Craft, Liverpool Organic, Wapping, Melwood... Nazwa browaru nawiązuje do Szalonego Kapelusznika z "Alicji w Krainie Czarów". Garreth odnalazł tu analogię do swojej pracy, w której - jak iluzjonista wyciągający coraz to nowe rzeczy z kapelusza - "wyczarowuje" wciąż nowe piwa. Fakt, browar nie działa długo, ale ma już całkiem ciekawy dorobek, m.in. kolekcję witów, czy piw kwaśnych, a nawet 8,5% portera bałtyckiego (co w UK jest prawdziwą rzadkością). Pierwszy rok działalności browaru pod adresem domowym w dzielnicy Toxteth to właściwie sprawy organizacyjne, dopiero od maja 2014 r., po przeprowadzce pod nowy adres w Baltic Triangle - modnej dzielnicy awangardy, nowych trendów i hipsterki - browar dostał kopa. Otworzono własny tap-bar, piwa butelkowe zaczęły się pojawiać w różnych częściach UK.
Toxteth IPA to flagowy produkt browaru, którego nazwa pochodzi od dzielnicy, w której Garreth i Sue zaczynali przygodę z piwowarstwem. Jest to IPA mocno nachmielone odmianami Simcoe, Amarillo i Centennial. Piwo zbiera bardzo dobre opinie, więc od niego trzeba zacząć.
BARWA: ciemnobursztynowo-pomarańczowa
ZAPACH: chmiele w wersji intensywnej: orzeźwiający grejpfrut i smakowicie słodkie mandarynki - klasyka, ale w bardzo dobrym wydaniu
SMAK: mocne aromaty chmielowe (żywice, gorzkie cytrusy - grejpfruty, slodkie cytrusy - mandarynki, wszystko bardzo świeże i bardzo orzeźwiające) podane w bardzo skoncentrowanej formie niczym oleista esencja wyciśnięta ze skórek owocowych, dodatkowo podbite wyrazistą, cytrusową goryczką; chmielu jest tu mnóstwo, więc bardziej nawet instynktownie wyczuwa się solidne słodowe ciało stanowiące mocny budulec całego profilu; jak dla mnie - mimo, że jest tu wszystko, co już znamy, jest to wzorcowa East Coast IPA; młodemu browarowi należą się słowa uznania za dobrą robotę.
alk. 6,5%
Mad Hatter to całkiem nowy craft z Liverpool założony w lutym 2013 r. przez Garretha Mathewsa z żoną Sue Starling. Garreth miał w życiu dwie pasje - filozofię (był pracownikiem naukowym na uniwersytecie) i piwowarstwo (zaczynał od tradycyjnych brew-kitów). Trochę za namową Sue rzucił w końcu nudną uczelnię i podążając śladem piwnej rewolucji, otworzyli razem mały browar, dołączając do coraz prężniejszej grupy rewolucjonistów w swoim mieście: Liverpool Craft, Liverpool Organic, Wapping, Melwood... Nazwa browaru nawiązuje do Szalonego Kapelusznika z "Alicji w Krainie Czarów". Garreth odnalazł tu analogię do swojej pracy, w której - jak iluzjonista wyciągający coraz to nowe rzeczy z kapelusza - "wyczarowuje" wciąż nowe piwa. Fakt, browar nie działa długo, ale ma już całkiem ciekawy dorobek, m.in. kolekcję witów, czy piw kwaśnych, a nawet 8,5% portera bałtyckiego (co w UK jest prawdziwą rzadkością). Pierwszy rok działalności browaru pod adresem domowym w dzielnicy Toxteth to właściwie sprawy organizacyjne, dopiero od maja 2014 r., po przeprowadzce pod nowy adres w Baltic Triangle - modnej dzielnicy awangardy, nowych trendów i hipsterki - browar dostał kopa. Otworzono własny tap-bar, piwa butelkowe zaczęły się pojawiać w różnych częściach UK.
Toxteth IPA to flagowy produkt browaru, którego nazwa pochodzi od dzielnicy, w której Garreth i Sue zaczynali przygodę z piwowarstwem. Jest to IPA mocno nachmielone odmianami Simcoe, Amarillo i Centennial. Piwo zbiera bardzo dobre opinie, więc od niego trzeba zacząć.
BARWA: ciemnobursztynowo-pomarańczowa
ZAPACH: chmiele w wersji intensywnej: orzeźwiający grejpfrut i smakowicie słodkie mandarynki - klasyka, ale w bardzo dobrym wydaniu
SMAK: mocne aromaty chmielowe (żywice, gorzkie cytrusy - grejpfruty, slodkie cytrusy - mandarynki, wszystko bardzo świeże i bardzo orzeźwiające) podane w bardzo skoncentrowanej formie niczym oleista esencja wyciśnięta ze skórek owocowych, dodatkowo podbite wyrazistą, cytrusową goryczką; chmielu jest tu mnóstwo, więc bardziej nawet instynktownie wyczuwa się solidne słodowe ciało stanowiące mocny budulec całego profilu; jak dla mnie - mimo, że jest tu wszystko, co już znamy, jest to wzorcowa East Coast IPA; młodemu browarowi należą się słowa uznania za dobrą robotę.