styl: saison
alk. 7,0%
Styl saison wciąż jest trendy, trzyma się dość mocno i nabija kasę brytyjskiemu craftowi. W tym roku, co prawda, musi ostro zmagać się z niesłychanie modnym sour ale'm, ale ten wciąż pozostaje piwem niszowym. Nowe saisony powstają więc jak grzyby po deszczu, a potrzeba zaskoczenia miłosników craftowego piwa zaczyna wykraczać poza przyjęte standardy. Tak jest właśnie z testowanym nowym saisonem od Arbora (premiera 14 dni temu). Piwo ma 7% alk., co samo w sobie stanowi sprzeczność, oksymoron niemal taki, jak "black pale ale". Przecież saison to zwyczajowo styl właściwy piwom słabszym, służącym gaszeniu pragnienia w gorące lato podczas prac polowych. Swojego mocnego saisona Arbor osadził na chmielowych aromatach Nelson Sauvin, a dla wzmocnienia uczucia orzeźwienia - dodał kilkaset owoców kiwi podczas fermentacji. Przy tej mocy, mamy tu po prostu belgijskiego strong ale, tylko kto by to wówczas kupował....
BARWA: ciemnozłota
ZAPACH: potężna, agresywna, wzorcowa "końska derka", aż trudno nos oderwać od tak czystego wiejskiego, dzikiego aromatu; wielka frajda; w tle jakieś świeże owoce, prawdopodobnie kiwi
SMAK: drożdżowa dzikość przeplatająca się z "belgijskimi" przyprawami - coś fantastycznego; w sumie jest dość słodko, pełen wachlarz słodkawych estrów owocowych nadaje piwu niezwykłej pełni, do tego nuty korzenne (gożdziki, imbir), wśród których owoce są wyczuwalne jedynie w postaci orzeźwiającej kwaskowatej kontry; trochę szkoda, że dzikie nuty są tak intensywne, że nie czuć nachmielenia (Nelson nie ma tu szans, żeby objawić swoje subtelne, melonowe aromaty) , ale i alkohol jest dobrze ukryty - piwo wydaje się bardzo lekkie w piciu; nieoczekiwane pozytywne zaskoczenie - spodziewałem się jakiegoś piwa owocowego, a to rasowy "dzikus" z bogatą paletą "belgijskich" dodatków. Brawo.
alk. 7,0%
Styl saison wciąż jest trendy, trzyma się dość mocno i nabija kasę brytyjskiemu craftowi. W tym roku, co prawda, musi ostro zmagać się z niesłychanie modnym sour ale'm, ale ten wciąż pozostaje piwem niszowym. Nowe saisony powstają więc jak grzyby po deszczu, a potrzeba zaskoczenia miłosników craftowego piwa zaczyna wykraczać poza przyjęte standardy. Tak jest właśnie z testowanym nowym saisonem od Arbora (premiera 14 dni temu). Piwo ma 7% alk., co samo w sobie stanowi sprzeczność, oksymoron niemal taki, jak "black pale ale". Przecież saison to zwyczajowo styl właściwy piwom słabszym, służącym gaszeniu pragnienia w gorące lato podczas prac polowych. Swojego mocnego saisona Arbor osadził na chmielowych aromatach Nelson Sauvin, a dla wzmocnienia uczucia orzeźwienia - dodał kilkaset owoców kiwi podczas fermentacji. Przy tej mocy, mamy tu po prostu belgijskiego strong ale, tylko kto by to wówczas kupował....
BARWA: ciemnozłota
ZAPACH: potężna, agresywna, wzorcowa "końska derka", aż trudno nos oderwać od tak czystego wiejskiego, dzikiego aromatu; wielka frajda; w tle jakieś świeże owoce, prawdopodobnie kiwi
SMAK: drożdżowa dzikość przeplatająca się z "belgijskimi" przyprawami - coś fantastycznego; w sumie jest dość słodko, pełen wachlarz słodkawych estrów owocowych nadaje piwu niezwykłej pełni, do tego nuty korzenne (gożdziki, imbir), wśród których owoce są wyczuwalne jedynie w postaci orzeźwiającej kwaskowatej kontry; trochę szkoda, że dzikie nuty są tak intensywne, że nie czuć nachmielenia (Nelson nie ma tu szans, żeby objawić swoje subtelne, melonowe aromaty) , ale i alkohol jest dobrze ukryty - piwo wydaje się bardzo lekkie w piciu; nieoczekiwane pozytywne zaskoczenie - spodziewałem się jakiegoś piwa owocowego, a to rasowy "dzikus" z bogatą paletą "belgijskich" dodatków. Brawo.