styl: golden ale
alk. 4,6%
Sympatyczny niebieski szympans szczerzący zęby w szczerym uśmiechu to znak rozpoznawczy browaru Blue Monkey. Ten w sumie już i nie najmłodszy, i nie najmniejszy brytyjski craft to stateczny, grzeczny browar (taki z panią z księgowości, piwowarem bez brody i notką na Wikipedii), kroczący w dalszych szeregach piwnej rewolucji. Browar założył w 2008 r. pod Nottingham John Hickling - facet, któremu w wieku 30 lat znudziła się kariera pracownika biurowego. Niestety, nie miał doświadczenia w branży piwowarskiej więc zdecydował się najpierw przejść jakieś szkolenia i popracować w innym browarze. Blue Monkey wystartował z warzelnią 10 baryłek (ponad 16 hl), warząc piwa raz w tygodniu. Oferta była klasyczna (bittery, porter), ale zyskała spore uznanie oraz zaczęła zbierać nagrody na rozmaitych konkursach CAMRA. W każdym razie rok później można było podwoić moce produkcyjne do 20 baryłek (33 hl) i warzyć 40.000 pint/mies. Od kilku lat browar otwiera się na nowych klientów, wprowadzając mocno nachmielone piwa nowofalowe. Jednym z nich jest testowany golden ale "Infinity", single hop Citra, który szybko po premierze w 2011 r. zdobył tak wielką popularność, że wkrótce stał się flagowym piwem browaru, spychając na bok dotychczasową klasykę. "Nieskończoność" w nazwie piwa nawiązuje do twierdzenia o małpie, która naciskając losowo klawisze maszyny do pisania i dysponując nieskończenie długim czasem jest w stanie napisać dowolny wybrany tekst, np. wszystkie dzieła Szekspira (tzw. twierdzenie o nieskończonej liczbie małp, czyli rachunek prawdopodobieństwa z przymrużeniem oka).
BARWA: złota
ZAPACH: chmielowy, przy czym chmielowość jest ziołowa, trawiasta, no, moźe kwiatowa, ale na pewno nie owocowa i niewiele ma wspólnego ze znanymi aromatami Citry
SMAK: właściwie to mamy tu mało ciekawy bukiet klasycznego golden ale'a - spora słodowość o lżejszym chlebowo-biszkoptowym odcieniu, lekka miodowość (to akurat pewnie z utlenienia), no i największe nieporozumienie - aromaty chmielowe - łodygowe, trawiaste, odrobinę kwiatowe podparte tępą, ściągającą, ziołową goryczką; kompletnie chybiona interpretacja APA (w niektórych rankingach piwo występuje jako przedstawiciel tego stylu); nie pierwszy to browar w tym kraju, ktory nie potrafi zrobić należytego użytku z dobrego chmielu.
alk. 4,6%
Sympatyczny niebieski szympans szczerzący zęby w szczerym uśmiechu to znak rozpoznawczy browaru Blue Monkey. Ten w sumie już i nie najmłodszy, i nie najmniejszy brytyjski craft to stateczny, grzeczny browar (taki z panią z księgowości, piwowarem bez brody i notką na Wikipedii), kroczący w dalszych szeregach piwnej rewolucji. Browar założył w 2008 r. pod Nottingham John Hickling - facet, któremu w wieku 30 lat znudziła się kariera pracownika biurowego. Niestety, nie miał doświadczenia w branży piwowarskiej więc zdecydował się najpierw przejść jakieś szkolenia i popracować w innym browarze. Blue Monkey wystartował z warzelnią 10 baryłek (ponad 16 hl), warząc piwa raz w tygodniu. Oferta była klasyczna (bittery, porter), ale zyskała spore uznanie oraz zaczęła zbierać nagrody na rozmaitych konkursach CAMRA. W każdym razie rok później można było podwoić moce produkcyjne do 20 baryłek (33 hl) i warzyć 40.000 pint/mies. Od kilku lat browar otwiera się na nowych klientów, wprowadzając mocno nachmielone piwa nowofalowe. Jednym z nich jest testowany golden ale "Infinity", single hop Citra, który szybko po premierze w 2011 r. zdobył tak wielką popularność, że wkrótce stał się flagowym piwem browaru, spychając na bok dotychczasową klasykę. "Nieskończoność" w nazwie piwa nawiązuje do twierdzenia o małpie, która naciskając losowo klawisze maszyny do pisania i dysponując nieskończenie długim czasem jest w stanie napisać dowolny wybrany tekst, np. wszystkie dzieła Szekspira (tzw. twierdzenie o nieskończonej liczbie małp, czyli rachunek prawdopodobieństwa z przymrużeniem oka).
BARWA: złota
ZAPACH: chmielowy, przy czym chmielowość jest ziołowa, trawiasta, no, moźe kwiatowa, ale na pewno nie owocowa i niewiele ma wspólnego ze znanymi aromatami Citry
SMAK: właściwie to mamy tu mało ciekawy bukiet klasycznego golden ale'a - spora słodowość o lżejszym chlebowo-biszkoptowym odcieniu, lekka miodowość (to akurat pewnie z utlenienia), no i największe nieporozumienie - aromaty chmielowe - łodygowe, trawiaste, odrobinę kwiatowe podparte tępą, ściągającą, ziołową goryczką; kompletnie chybiona interpretacja APA (w niektórych rankingach piwo występuje jako przedstawiciel tego stylu); nie pierwszy to browar w tym kraju, ktory nie potrafi zrobić należytego użytku z dobrego chmielu.