styl: imperial smoked porter
alk. 11,0%
Wszystko zaczęło się od wędzonego porteru "Smog Rocket" 5,4% uwarzonego po raz pierwszy w maju 2012. Piwo było bardzo udane, pojawiły się kolejne warki, rosło zainteresowanie, a wraz z nim zapał Logana Planta, żeby zacząć przy nim majstrować. I tak zaczęła się zabawa z imperialami; jeszcze w grudniu tego samego roku uwarzono "Imperial Smog" (9%), którego we wrześniu 2013 zastąpił nieco mocniejszy "Smog Almighty" (10%). A kiedy Logan zaczął na poważnie bawić się beczkami, imperialny wędzony porter trafił do beczki po szkockiej whisky; piwo nazwano "Imperial Lord Smog Almighty BA" (11%) i wypuszczono w limitowanej edycji w styczniu 2014. Nie udało mi się go zdobyć, ale dosłownie parę dni temu premierę miała tradycyjnie dojrzewająca, "zwykła" wersja tego imperialnego porteru. Piwo jest uwarzone na bogatej mieszance słodów: pale ale, wędzonego, monachijskiego, brown, crystal, czekoladowego plus płatki owsiane i molasa, z dodatkiem jednej tylko odmiany chmielu Chinook, ale windującej goryczkę do poziomu IBU 75.
BARWA: niemal czarna
ZAPACH: po cichu liczyłem no coś więcej poza czekoladą, ale tego, co jest, starczy w nadmiarze - mamy tu wszelkie możliwe wariacje na tematy czekoladowe: praliny w czekoladzie, biszkopty oblane czekoladą, słodka czekolada sauté, czekoladowa grzanka (czekolada z alkoholem); jest też lekka nuta wędzona, aromatów chmielowych oczywiście brak
SMAK: nie ma wątpliwości, źe mamy do czynienia z porterem, z całym bogactwem nut słodowych oblanych słodką, mleczną czekoladą - biszkopty, kwaskowate owoce (wiśnie w czekoladzie), nawet lekka karmelowość w gęstej, czekoladowej konsystencji stają się zaskakująco gładkie, aksamitne; smak pozbawiony jest jakiejkolwiek ostrości, szorstkości, nie znajdziemy tu ani ostrej paloności, ani dosadnej goryczki, nawet nuta wędzona zepchnięta jest nieco w tło - słodycz cały czas wykleja podniebienie; z upływem czasu spod czekolady zaczynają wydobywać się ziemiste, ziołowe nuty chmielowe zamieniając końcówkę w czekoladowo-ziołowy koktajl; charakterystyczna gładkość smaku spotęgowana jest idealnie ukrytą, w zasadzie niewyczuwalną nutą alkoholową co przy tej ilości abv jest sporym osiągnięciem (Logan, jak widzę, wiele się nauczył współpracując z Hiszpanami przy okazji innego piwa).
alk. 11,0%
Wszystko zaczęło się od wędzonego porteru "Smog Rocket" 5,4% uwarzonego po raz pierwszy w maju 2012. Piwo było bardzo udane, pojawiły się kolejne warki, rosło zainteresowanie, a wraz z nim zapał Logana Planta, żeby zacząć przy nim majstrować. I tak zaczęła się zabawa z imperialami; jeszcze w grudniu tego samego roku uwarzono "Imperial Smog" (9%), którego we wrześniu 2013 zastąpił nieco mocniejszy "Smog Almighty" (10%). A kiedy Logan zaczął na poważnie bawić się beczkami, imperialny wędzony porter trafił do beczki po szkockiej whisky; piwo nazwano "Imperial Lord Smog Almighty BA" (11%) i wypuszczono w limitowanej edycji w styczniu 2014. Nie udało mi się go zdobyć, ale dosłownie parę dni temu premierę miała tradycyjnie dojrzewająca, "zwykła" wersja tego imperialnego porteru. Piwo jest uwarzone na bogatej mieszance słodów: pale ale, wędzonego, monachijskiego, brown, crystal, czekoladowego plus płatki owsiane i molasa, z dodatkiem jednej tylko odmiany chmielu Chinook, ale windującej goryczkę do poziomu IBU 75.
BARWA: niemal czarna
ZAPACH: po cichu liczyłem no coś więcej poza czekoladą, ale tego, co jest, starczy w nadmiarze - mamy tu wszelkie możliwe wariacje na tematy czekoladowe: praliny w czekoladzie, biszkopty oblane czekoladą, słodka czekolada sauté, czekoladowa grzanka (czekolada z alkoholem); jest też lekka nuta wędzona, aromatów chmielowych oczywiście brak
SMAK: nie ma wątpliwości, źe mamy do czynienia z porterem, z całym bogactwem nut słodowych oblanych słodką, mleczną czekoladą - biszkopty, kwaskowate owoce (wiśnie w czekoladzie), nawet lekka karmelowość w gęstej, czekoladowej konsystencji stają się zaskakująco gładkie, aksamitne; smak pozbawiony jest jakiejkolwiek ostrości, szorstkości, nie znajdziemy tu ani ostrej paloności, ani dosadnej goryczki, nawet nuta wędzona zepchnięta jest nieco w tło - słodycz cały czas wykleja podniebienie; z upływem czasu spod czekolady zaczynają wydobywać się ziemiste, ziołowe nuty chmielowe zamieniając końcówkę w czekoladowo-ziołowy koktajl; charakterystyczna gładkość smaku spotęgowana jest idealnie ukrytą, w zasadzie niewyczuwalną nutą alkoholową co przy tej ilości abv jest sporym osiągnięciem (Logan, jak widzę, wiele się nauczył współpracując z Hiszpanami przy okazji innego piwa).