styl: IPA
alk. 6,1%
Rok 2011 to dla browaru Rooster's początek nowej epoki. Sean Franklin, charyzmatyczny założyciel i szef browaru postanowił sprzedać firmę i odejść na emeryturę. Na szczęście nowy właściciel, Ian Fozard, nie dość, że dobrze znany i szanowany w branży, to w dodatku był mocno zafiksowany na piwowarstwo craftowe (założył i kierował siecią pubów Market Town Caverns specjalizującą się w craftach). Wszyscy wiedzieli, że browar przechodzi w godne ręce - Ian wiedział, jak z dobrego browaru zrobić jeszcze lepszy wyprowadzając go na otwarte wody piwnego craftu. Nowym piwowarem został Tom Fozard, syn właściciela, zapalony piwowar domowy, ale i mający spore doświadczenie w browarach przemysłowych. Swoją przygodę z Rooster's postanowił zacząć od mocnego uderzenia - sięgnął do jednej ze swoich domowych receptur na IPA, którą umiejętnie przeskalował na poziom przemysłowy, przygotowując piwo obficie nachmielone tylko jedną odmianą chmielu - Citra - w dodatku wrzuconą do kotła dosłownie na minutę przed końcem gotowania, aby nie zgubić świeżości i aromatu. Nowe piwo nazwał pieszczotliwie "Zabójcą-z-twarzą-niemowlaka" i wypuścił w limitowanej edycji 70 butelek 0,75l, które trafiły w ręce bloggerów, piwnych recenzentów, itp. Piwo wyszło znakomicie, efekt został osiągnięty, a "Baby-Faced Assassin" wszedł do regularnej produkcji browaru pod nowym zarządem.
BARWA: złota
ZAPACH: bardziej świeży niż słodki, niezwykle orzeźwiający aromat owoców tropikalnych, ze wskazaniem na maracuję i mango, ale i z wyraźną rześką nutą słodkich grejpfrutów
SMAK: jest bardzo chmielowo, ale aromaty owocowe schodzą na drugi plan, a w smaku zaczyna dominować mocna ziołowość - zielona, nieco łodygowa, wyraziście pikantna, a nawet pieprzowa; lżejsze nuty, nawet nie tyle owocowe, co kwiatowe wyczuwalne są w tle, gdzie łączą się z coraz słodszą kontrą słodową; biszkoptowa słodowość początkowo bardzo lekka, nie obciąża nadmiernie palety smakowej i nie dokucza nachmieleniu, z czasem staje się zbyt słodka (zwłaszcza w końcówce, kiedy pojawia się wyczuwalna nuta alkoholowa); cały czas za to obecna jest konkretna, ziołowa goryczka; dobre piwo, szkoda tylko, że wskutek rosnącej słodyczy traci swój orzeźwiający impet
alk. 6,1%
Rok 2011 to dla browaru Rooster's początek nowej epoki. Sean Franklin, charyzmatyczny założyciel i szef browaru postanowił sprzedać firmę i odejść na emeryturę. Na szczęście nowy właściciel, Ian Fozard, nie dość, że dobrze znany i szanowany w branży, to w dodatku był mocno zafiksowany na piwowarstwo craftowe (założył i kierował siecią pubów Market Town Caverns specjalizującą się w craftach). Wszyscy wiedzieli, że browar przechodzi w godne ręce - Ian wiedział, jak z dobrego browaru zrobić jeszcze lepszy wyprowadzając go na otwarte wody piwnego craftu. Nowym piwowarem został Tom Fozard, syn właściciela, zapalony piwowar domowy, ale i mający spore doświadczenie w browarach przemysłowych. Swoją przygodę z Rooster's postanowił zacząć od mocnego uderzenia - sięgnął do jednej ze swoich domowych receptur na IPA, którą umiejętnie przeskalował na poziom przemysłowy, przygotowując piwo obficie nachmielone tylko jedną odmianą chmielu - Citra - w dodatku wrzuconą do kotła dosłownie na minutę przed końcem gotowania, aby nie zgubić świeżości i aromatu. Nowe piwo nazwał pieszczotliwie "Zabójcą-z-twarzą-niemowlaka" i wypuścił w limitowanej edycji 70 butelek 0,75l, które trafiły w ręce bloggerów, piwnych recenzentów, itp. Piwo wyszło znakomicie, efekt został osiągnięty, a "Baby-Faced Assassin" wszedł do regularnej produkcji browaru pod nowym zarządem.
BARWA: złota
ZAPACH: bardziej świeży niż słodki, niezwykle orzeźwiający aromat owoców tropikalnych, ze wskazaniem na maracuję i mango, ale i z wyraźną rześką nutą słodkich grejpfrutów
SMAK: jest bardzo chmielowo, ale aromaty owocowe schodzą na drugi plan, a w smaku zaczyna dominować mocna ziołowość - zielona, nieco łodygowa, wyraziście pikantna, a nawet pieprzowa; lżejsze nuty, nawet nie tyle owocowe, co kwiatowe wyczuwalne są w tle, gdzie łączą się z coraz słodszą kontrą słodową; biszkoptowa słodowość początkowo bardzo lekka, nie obciąża nadmiernie palety smakowej i nie dokucza nachmieleniu, z czasem staje się zbyt słodka (zwłaszcza w końcówce, kiedy pojawia się wyczuwalna nuta alkoholowa); cały czas za to obecna jest konkretna, ziołowa goryczka; dobre piwo, szkoda tylko, że wskutek rosnącej słodyczy traci swój orzeźwiający impet
Comment