styl: pilsener
alk. 5,5%
"Spreadsheet Ninja" ma być popisem warzenia piw dolnej fermentacji w wykonaniu browaru Weird Beard. Pomysł urodził się jakoś tak wiosną ubiegłego roku, a efektem był pilsener nachmielony Citrą. Później okazało się, że dynamicznie zmieniająca się sytuacja na rynku dostaw chmielu (czytaj: niespodziewane braki Citry u dostawców) spowodowała, że browar zaczął warzyć rozmaite warianty swojego pilsenera chmieląc go tym, co akurat miał pod ręką. Ostatnią wersją jest testowany "tradycyjny Ninja" uwarzony na czeskim chmielu Saaz. Klasyka.
BARWA: złota
ZAPACH: kwaskowato-chlebowa słodowość i ziołowe nuty chmielu przypominają to, co bardzo dobrze znamy z polskich piw przemysłowych
SMAK: wytrawny trawiasto-chmielowy profil z odrobiną zbożowej słodowości i wyczuwalną, pikantno-ziołową goryczką jako żywo przypomina któregoś z regionalnych lagerów znad Wisły (nie ma tu ani czeskiego diacetylu, ani niemieckich ziół, jest za to mnóstwo swojskiej trawiastości); trzeba dodać - bardzo udanego lagera; wiadomo, że użyte surowce nie są w stanie wzbudzić zachwytu, ale już sposób wykonania to wielki plus dla londyńskiego craftu - idealnie smukły profil lagerowy, dobra goryczka, mocniejsze wysycenie, brak jakichkolwiek wad. Choć nudno, to pije się z przyjemnością.
alk. 5,5%
"Spreadsheet Ninja" ma być popisem warzenia piw dolnej fermentacji w wykonaniu browaru Weird Beard. Pomysł urodził się jakoś tak wiosną ubiegłego roku, a efektem był pilsener nachmielony Citrą. Później okazało się, że dynamicznie zmieniająca się sytuacja na rynku dostaw chmielu (czytaj: niespodziewane braki Citry u dostawców) spowodowała, że browar zaczął warzyć rozmaite warianty swojego pilsenera chmieląc go tym, co akurat miał pod ręką. Ostatnią wersją jest testowany "tradycyjny Ninja" uwarzony na czeskim chmielu Saaz. Klasyka.
BARWA: złota
ZAPACH: kwaskowato-chlebowa słodowość i ziołowe nuty chmielu przypominają to, co bardzo dobrze znamy z polskich piw przemysłowych
SMAK: wytrawny trawiasto-chmielowy profil z odrobiną zbożowej słodowości i wyczuwalną, pikantno-ziołową goryczką jako żywo przypomina któregoś z regionalnych lagerów znad Wisły (nie ma tu ani czeskiego diacetylu, ani niemieckich ziół, jest za to mnóstwo swojskiej trawiastości); trzeba dodać - bardzo udanego lagera; wiadomo, że użyte surowce nie są w stanie wzbudzić zachwytu, ale już sposób wykonania to wielki plus dla londyńskiego craftu - idealnie smukły profil lagerowy, dobra goryczka, mocniejsze wysycenie, brak jakichkolwiek wad. Choć nudno, to pije się z przyjemnością.