styl: saison
alk. 6,3%
"Przyczajone chili, ukryte mango" to świeża premiera z browaru Arbor. Jest to saison na francuskich drożdżach, z dodatkiem - jak spojleruje nazwa piwa - owoców mango oraz papryczek chili wrzuconych na cichą fermentację. Piwo nachmielono Equinoxem.
BARWA: jasnozłota
ZAPACH: zdominowany przez nuty funky - sfermentowanych jabłek i gruszek, siana, wsi z mocnym wsparciem wyrazistej, cydrowej kwaskowatości, też lekko zdziczałej jakby
SMAK: piwo o łagodnym początku, w który nagle wbija się ostra, paprykowa pikantność; zaczyna się od delikatnych, lekko zdziczałych nut przejrzałych jabłek, gruszek, siana, stajni, kojarzących się z dobrym, rasowym belgijskimi ale; dodatkowo jest bardzo gładko, na co wpływ ma m.in. odfiltrowanie piwa (coś zupełnie wyjątkowego u Arbora) oraz duża porcja chlebowej słodowości, która wnosi dodatkową miękkość; mango nie wyczuwalne, nuty chmielowe też słabiutko; sielankę przerywa ostra nuta chili, która ni stąd ni zowąd, nagle zaczyna palić podniebienie - jak dla mnie zbyt ostra, po prostu paląca; w dodatku jakoś źle się tu komponuje, staje się męcząca i w końcu bardzo utrudnia dopicie piwa
alk. 6,3%
"Przyczajone chili, ukryte mango" to świeża premiera z browaru Arbor. Jest to saison na francuskich drożdżach, z dodatkiem - jak spojleruje nazwa piwa - owoców mango oraz papryczek chili wrzuconych na cichą fermentację. Piwo nachmielono Equinoxem.
BARWA: jasnozłota
ZAPACH: zdominowany przez nuty funky - sfermentowanych jabłek i gruszek, siana, wsi z mocnym wsparciem wyrazistej, cydrowej kwaskowatości, też lekko zdziczałej jakby
SMAK: piwo o łagodnym początku, w który nagle wbija się ostra, paprykowa pikantność; zaczyna się od delikatnych, lekko zdziczałych nut przejrzałych jabłek, gruszek, siana, stajni, kojarzących się z dobrym, rasowym belgijskimi ale; dodatkowo jest bardzo gładko, na co wpływ ma m.in. odfiltrowanie piwa (coś zupełnie wyjątkowego u Arbora) oraz duża porcja chlebowej słodowości, która wnosi dodatkową miękkość; mango nie wyczuwalne, nuty chmielowe też słabiutko; sielankę przerywa ostra nuta chili, która ni stąd ni zowąd, nagle zaczyna palić podniebienie - jak dla mnie zbyt ostra, po prostu paląca; w dodatku jakoś źle się tu komponuje, staje się męcząca i w końcu bardzo utrudnia dopicie piwa