styl: witbier
alk. 4,8%
Evin O’Riordain niechętnie eksperymentuje z nowymi stylami piw, jego wizytówką są IPY i APY z całą mozaiką odmian chmielu oraz tradycyjne style londyńskie. Czasem jednak wypuszcza coś nowego, jak w lipcu tego roku kiedy po raz pierwszy uwarzył witbiera. Piwo jest na wskroś tradycyjne, z dodatkiem skórki pomarańczowej i kolendry.
Mamy tu bardzo intensywny świeży, kwaskowaty zapach pełen cytrusów i droźdżowych estrów przypominających saisona. Charakterystyczna woń belgijskich drożdży podbita jest kolendrą, stając się w końcówce lekko cierpka, ale jednocześnie słodkawa. Smak, jak to u Kernela, jest bardzo delikatny, gładki i czysty. Dość wytrawny, jedynie w tle przewija się delikatna drożdżowa słodycz. Dominują nuty cytrusowe doprawione solidną dawką kolendry i przypraw korzennych. Smak pozbawiony jest goryczki, a jego łagodność podkreśla dodatkowo niskie wysycenie. Kompozycja jest bardzo stonowana, wygładzona - dokładnie tak wyobrażam sobie idealnego witbiera, który nie jest przecież piwem wyrywającym z butów, z czego Kernel znakomicie zdaje sobie sprawę.
alk. 4,8%
Evin O’Riordain niechętnie eksperymentuje z nowymi stylami piw, jego wizytówką są IPY i APY z całą mozaiką odmian chmielu oraz tradycyjne style londyńskie. Czasem jednak wypuszcza coś nowego, jak w lipcu tego roku kiedy po raz pierwszy uwarzył witbiera. Piwo jest na wskroś tradycyjne, z dodatkiem skórki pomarańczowej i kolendry.
Mamy tu bardzo intensywny świeży, kwaskowaty zapach pełen cytrusów i droźdżowych estrów przypominających saisona. Charakterystyczna woń belgijskich drożdży podbita jest kolendrą, stając się w końcówce lekko cierpka, ale jednocześnie słodkawa. Smak, jak to u Kernela, jest bardzo delikatny, gładki i czysty. Dość wytrawny, jedynie w tle przewija się delikatna drożdżowa słodycz. Dominują nuty cytrusowe doprawione solidną dawką kolendry i przypraw korzennych. Smak pozbawiony jest goryczki, a jego łagodność podkreśla dodatkowo niskie wysycenie. Kompozycja jest bardzo stonowana, wygładzona - dokładnie tak wyobrażam sobie idealnego witbiera, który nie jest przecież piwem wyrywającym z butów, z czego Kernel znakomicie zdaje sobie sprawę.