O piwach z browaru Griffin z londyńskiego Chiswick (należącego do Asahi) z tej serii była dawno temu już mowa:
Jednak każdy rocznik to inna receptura, stąd założyłem nowy wątek.
Alk. 8,5%
Chmielone brytyjskimi Target, Goldings, Northdown, Challenger, oraz przede wszystkim nowozelandzkim Wai-Iti (na gustownym pudełku, w którym znajdowała się butelka wspomnieli tylko o tym ostatnim)
Aromat - słodowy, intensywny gęstego karmelu, a właściwie melasy, nieco czekolady, przy otwarciu i przelaniu na chwilę pojawiła się chmielowa nuta pomarańczy
Piana - umiarkowanie wysoka, kremowa, średnia trwałość, trochę dłuższy kożuszek, zostaje trochę na szkle
Barwa - ciemna miedź z herbatą, minimalnie zamglone
Wysycenie - łagodne, odrobinę musuje
Smak - słodowy, słodki (ale nie ulepek) z melasą, karmelem, daktylami i odrobiną marmolady. Muśnięte chmielem, ale jeszcze krócej niż w aromacie. Czuć, że pięć lat odstania dało o sobie znać - jest miękkie, alkohol świetnie schowany, lekko rozgrzewa. Finisz dość długi też słodowy, ale gdzieś tam w tle, na skraju, w oddali wyczuwalny znikomy chmiel, który pozostaje na języku
Treściwość - waga ciężka, ale jeszcze lżejsza niż barley wine
Nie jest to piwo wyjątkowe, z jakimiś fajerwerkami, nie jest złożone, bo gładkie i jednolite, ale nie jest nudne, zalepiające czy mdławe. Deserowe, do spokojnej, niespiesznej degustacji w zimne długie wieczory jak najbardziej tak. Smaczne, dość subtelne i mimo sporego ciała lekko przyswajalne.
Jednak każdy rocznik to inna receptura, stąd założyłem nowy wątek.
Alk. 8,5%
Chmielone brytyjskimi Target, Goldings, Northdown, Challenger, oraz przede wszystkim nowozelandzkim Wai-Iti (na gustownym pudełku, w którym znajdowała się butelka wspomnieli tylko o tym ostatnim)
Aromat - słodowy, intensywny gęstego karmelu, a właściwie melasy, nieco czekolady, przy otwarciu i przelaniu na chwilę pojawiła się chmielowa nuta pomarańczy
Piana - umiarkowanie wysoka, kremowa, średnia trwałość, trochę dłuższy kożuszek, zostaje trochę na szkle
Barwa - ciemna miedź z herbatą, minimalnie zamglone
Wysycenie - łagodne, odrobinę musuje
Smak - słodowy, słodki (ale nie ulepek) z melasą, karmelem, daktylami i odrobiną marmolady. Muśnięte chmielem, ale jeszcze krócej niż w aromacie. Czuć, że pięć lat odstania dało o sobie znać - jest miękkie, alkohol świetnie schowany, lekko rozgrzewa. Finisz dość długi też słodowy, ale gdzieś tam w tle, na skraju, w oddali wyczuwalny znikomy chmiel, który pozostaje na języku
Treściwość - waga ciężka, ale jeszcze lżejsza niż barley wine
Nie jest to piwo wyjątkowe, z jakimiś fajerwerkami, nie jest złożone, bo gładkie i jednolite, ale nie jest nudne, zalepiające czy mdławe. Deserowe, do spokojnej, niespiesznej degustacji w zimne długie wieczory jak najbardziej tak. Smaczne, dość subtelne i mimo sporego ciała lekko przyswajalne.