Z tego co znalazlem Grand Union to maly browar zagubiony gdzies w bezkresnym Londynie. Tego portera sprobowalem z kija w jednym z bristolskich pubow.
Alk. 4.9%, kolor - cialo doskonale czarne (mgliscie pamietam takie pojecie z lekcji fizy, tutaj dobrze pasuje), piana nietrwala ale kozuszek zostaje. Zapach typowo porterowy, smak tez typowy dla lekkich porterow gornej fermentacji - goryczka palonej kawy zrownowazona posmakiem cos jakby mlecznej czekolady. Wbrew nazwie nie znalazlem w smaku nic miodowego. Lekki ale mimo to dosyc tresciwy w smaku, dwie pinty weszly doskonale po przekreceniu 80 km rowerem w upale i po sporych gorkach... Ocena: 4.
Stesknil sie czlowiek za lodzkim porterkiem - ale juz niedlugo!
Alk. 4.9%, kolor - cialo doskonale czarne (mgliscie pamietam takie pojecie z lekcji fizy, tutaj dobrze pasuje), piana nietrwala ale kozuszek zostaje. Zapach typowo porterowy, smak tez typowy dla lekkich porterow gornej fermentacji - goryczka palonej kawy zrownowazona posmakiem cos jakby mlecznej czekolady. Wbrew nazwie nie znalazlem w smaku nic miodowego. Lekki ale mimo to dosyc tresciwy w smaku, dwie pinty weszly doskonale po przekreceniu 80 km rowerem w upale i po sporych gorkach... Ocena: 4.
Stesknil sie czlowiek za lodzkim porterkiem - ale juz niedlugo!
