styl: helles
ekstr. ?%, alk. 5,0%
Brains Craft rozpędza się ze swoją ofertą sięgając po nowe style piwne. Pod koniec ubiegłego roku miało miejsce kilka premier. Testowany lager monachijski pojawił się jeszcze w listopadzie, ale jakoś wcześniej nie widziałem go w sklepach. "Pięta Achillesa" zawdzięcza swoją nazwę pewnemu niefortunnemu wypadkowi, któremu grając w piłkę uległ Bill Dobson, główny piwowar Brains Craft. Leżąc w gipsie naszła go myśl o zrealizowaniu pomysłu na jedno ze swych ulubionych piw. I jakiej by tam jeszcze historyjki nie napisali na kontrze, to i tak nudą wieje na kilometr. Lager monachijski. Nuda gorsza niż leżenie z nogą w gipsie. Surowce oczywiście tradycyjne - słody pilsneński i karmelowy, chmiel Hallertau. Zadbano o odpowiedni szczep drożdży oraz wyleżakowano piwo przez 16 tygodni... Jedyna nadzieja, że walijscy specjaliści od niemieckich lagerów znowu poszli w stronę jakiejś zadziwiającej interpretacji stylu.
KOLOR: jasnobursztynowy
ZAPACH: mocny, wyrazisty słód (pyszna chlebowość i sporo słodkiego karmelu) z kwiatowymi aromatami kontry chmielowej; standard, ale idealnie dopracowany,
SMAK: no i niestety, żadnego zaskoczenia nie było, piwo stylowo czyste, co w sumie jest godne pochwały - wybitnie karmelowy profil smakowy, dużo karmelowej słodyczy, nutek orzechowych, ale i zbożowych, chlebowych, towarzyszy im idealnie wkomponowany akcent chmielowy: roślinny, trawiasty, ziołowy z bardzo charakterystyczną chmielową świeżością i cierpkością; goryczka minimalna, dużym plusem jest czysty smak piwa nawet po ogrzaniu - żadnych fałszywych nut, żadnego diacetylu itp. W sumie to jestem pod wraźeniem.
ekstr. ?%, alk. 5,0%
Brains Craft rozpędza się ze swoją ofertą sięgając po nowe style piwne. Pod koniec ubiegłego roku miało miejsce kilka premier. Testowany lager monachijski pojawił się jeszcze w listopadzie, ale jakoś wcześniej nie widziałem go w sklepach. "Pięta Achillesa" zawdzięcza swoją nazwę pewnemu niefortunnemu wypadkowi, któremu grając w piłkę uległ Bill Dobson, główny piwowar Brains Craft. Leżąc w gipsie naszła go myśl o zrealizowaniu pomysłu na jedno ze swych ulubionych piw. I jakiej by tam jeszcze historyjki nie napisali na kontrze, to i tak nudą wieje na kilometr. Lager monachijski. Nuda gorsza niż leżenie z nogą w gipsie. Surowce oczywiście tradycyjne - słody pilsneński i karmelowy, chmiel Hallertau. Zadbano o odpowiedni szczep drożdży oraz wyleżakowano piwo przez 16 tygodni... Jedyna nadzieja, że walijscy specjaliści od niemieckich lagerów znowu poszli w stronę jakiejś zadziwiającej interpretacji stylu.
KOLOR: jasnobursztynowy
ZAPACH: mocny, wyrazisty słód (pyszna chlebowość i sporo słodkiego karmelu) z kwiatowymi aromatami kontry chmielowej; standard, ale idealnie dopracowany,
SMAK: no i niestety, żadnego zaskoczenia nie było, piwo stylowo czyste, co w sumie jest godne pochwały - wybitnie karmelowy profil smakowy, dużo karmelowej słodyczy, nutek orzechowych, ale i zbożowych, chlebowych, towarzyszy im idealnie wkomponowany akcent chmielowy: roślinny, trawiasty, ziołowy z bardzo charakterystyczną chmielową świeżością i cierpkością; goryczka minimalna, dużym plusem jest czysty smak piwa nawet po ogrzaniu - żadnych fałszywych nut, żadnego diacetylu itp. W sumie to jestem pod wraźeniem.