Crafty Devil, I Must Break You

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Dreamer
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2003.05
    • 1576

    Crafty Devil, I Must Break You

    styl: imperial stout
    alk. 8,0%

    Crafty Devil to stosunkowo nowy gracz na craftowej scenie w Cardiff, założony przez dwóch piwowarów domowych - Adama Edinborough i Rhysa Watkinsa. Obaj są amatorami nie związanymi z branżą. Adam podczas pobytu w Stanach miał okazję posmakować piwnej rewolucji i po powrocie zaczął z kumplem warzyć w domu. W marcu 2014 r. uwarzyli pierwsze piwo - ALExi Lalas (od nazwiska znanego ameryk. piłkarza) w stylu American Red - które spotkało się z dobrym przyjęciem klientów jednego z pubów w Cardiff. Zachęta do dalszego działania przyszła też z dość nieoczekiwanej strony, od Matta Otleya (szefa pobliskiego Otley Brewing), więc chłopaki zakasali rękawy i wypuścili na rynek pierwszy zestaw: pale, amber i brown ale chmielone po amerykańsku. Miałem wówczas okazję próbować tych piw, ale były tak niedopracowane, że nie warto było zamieszczać recenzji (wszechobecne drożdże i miodowa słodowość przy braku aromatów chmielowych). Ale minęło parę miesięcy, podczas których dużo się działo: chłopaki pod koniec ubiegłego roku uwarzyli dobrze przyjęte kooperacyjne piwo z pubem BrewDoga w Cardiff, regularnie wypuszczają nowe, ciekawe piwa, otworzyli nawet własny, niewielki sklep... 
    Postanowiłem jeszcze raz obdarzyć ich kredytem zaufania. Tym bardziej, że ich ostatnie piwo to stout imperialny warzony z udziałem płatków dębowych z beczki po brandy. Niestety, we wszystkich ogólnodostępnych źródłach brak jakichkolwiek informacji na temat piw Crafty Devil

    BARWA: czarna
    ZAPACH: przytłaczająca słodka karmelowość, spod której wydostają się słabe nuty kawowe; z czasem aromat staje się bardziej kawowy, ale poza tym nic się tu specjalnie nie dzieje
    SMAK: w smaku trochę lepiej: co prawda, początek zdominowany przez mocną paloność i sporą dawkę karmelowej słodyczy, ale na szczęście to nie koniec; w miarę ogrzewania zaczynają pojawiać się szorstkie nuty drewna, popiołu, a nawet skojarzenia z beczką po jakimś trunku (może być nawet brandy), tym bardziej, że po podniebieniu zaczyna plątać się wyraźna, w dodatku smaczna nuta alkoholowa; nawet karmelowa słodycz jakoś słabnie, w każdym razie przestaje przeszkadzać - przybiera charakter bardziej czekoladowy, a w końcówce pojawia się jeszcze ziemista goryczka, niestety trochę zbyt apteczna, piołunowa; na pewno nie jest to wielki stout imperialny, ale ja bym go nie przekreślał, jest tu spory potencjał, nad którym warto popracować
    Attached Files
    Blog: Piwna Brytania
Przetwarzanie...
X