styl: American pale ale
alk. 5,5%
Najnowszy butelkowy wypust Tiny Rebel to idealne piwo na lato, choć jego premiera w wersji beczkowej miała miejsce w lutym. Piwo zaprezentowano na kilku craftowych festiwalach w UK i po dobrym przyjęciu postanowiono wypuścić wersję butelkową. Mamy tu kolejny modny "juicy banger" - ociekające owocowymi aromatami chmielowymi (w tym przypadku: owoców tropikalnych) lekkie pale ale. Browar nie chwali się jakich użył chmieli, poza tym że amerykańskich. Można się tylko domyślać jak mocno chłopaki nimi żonglowali skoro od samego początku trudno uwierzyć, że nie dodano tu żadnego składnika owocowego - w składzie piwa tylko woda, słód (w tym sporo pszenicznego), chmiel i drożdże.
BARWA: złota
ZAPACH: pełen intensywnych nut owoców tropikalnych z wiodącymi akcentami ananasa i maracui; jest świeżo, słodko, lekko kwaskowato, mega orzeźwiająco, a na koniec trochę kokosowo i waniliowo
SMAK: wzorcowa intensywność chmielowych aromatów owoców tropikalnych przy zachowaniu dużej gładkości, miękkości smaku - podejrzewam, że za sprawą sporego dodatku słodu pszenicznego, dzięki któremu piwo przypomina nieco witbiera; wszystkie te ananasy, cytrusy, mango i maracuje nie atakują ostro podniebienia, ale rozmyte są w delikatnej pszeniczności; niestety, w tym wszystkim pojawia się też strasznie sztuczna nuta landrynkowa/oranżadowa/gumy balonowej, która prawdopodobnie świadczy o tym, że coś poszło nie tak z fermentacją - no i psuje cały efekt (choć po namyśle nie jestem pewien czy w tym piwie nie jest to efekt zamierzony).
alk. 5,5%
Najnowszy butelkowy wypust Tiny Rebel to idealne piwo na lato, choć jego premiera w wersji beczkowej miała miejsce w lutym. Piwo zaprezentowano na kilku craftowych festiwalach w UK i po dobrym przyjęciu postanowiono wypuścić wersję butelkową. Mamy tu kolejny modny "juicy banger" - ociekające owocowymi aromatami chmielowymi (w tym przypadku: owoców tropikalnych) lekkie pale ale. Browar nie chwali się jakich użył chmieli, poza tym że amerykańskich. Można się tylko domyślać jak mocno chłopaki nimi żonglowali skoro od samego początku trudno uwierzyć, że nie dodano tu żadnego składnika owocowego - w składzie piwa tylko woda, słód (w tym sporo pszenicznego), chmiel i drożdże.
BARWA: złota
ZAPACH: pełen intensywnych nut owoców tropikalnych z wiodącymi akcentami ananasa i maracui; jest świeżo, słodko, lekko kwaskowato, mega orzeźwiająco, a na koniec trochę kokosowo i waniliowo
SMAK: wzorcowa intensywność chmielowych aromatów owoców tropikalnych przy zachowaniu dużej gładkości, miękkości smaku - podejrzewam, że za sprawą sporego dodatku słodu pszenicznego, dzięki któremu piwo przypomina nieco witbiera; wszystkie te ananasy, cytrusy, mango i maracuje nie atakują ostro podniebienia, ale rozmyte są w delikatnej pszeniczności; niestety, w tym wszystkim pojawia się też strasznie sztuczna nuta landrynkowa/oranżadowa/gumy balonowej, która prawdopodobnie świadczy o tym, że coś poszło nie tak z fermentacją - no i psuje cały efekt (choć po namyśle nie jestem pewien czy w tym piwie nie jest to efekt zamierzony).
Comment